Podczas Copernicus Cup w Toruniu Joanna Jóźwik miała rywalizować z Jenny Meadows. Słynna rywalka nie była jednak tego dnia szczególnie mocna i dość wyraźnie przegrała z naszą reprezentantką. Polka początkowo biegła za pacemakerką, a w końcówce prowadziła już sama ze sporą przewagą. Na mecie uzyskała bardzo dobry czas, ale do halowego rekordu Polski zabrakło 0,23 sekundy. Tuż po biegu Jóźwik długo rozmawiała z dziennikarzami, cierpliwie odpowiadając na wszystkie pytania. Po zakończeniu wywiadów bardzo zmęczona usiadła ledwie na moment, gdy została wywołana do dekoracji.
- Nie czułam nikogo, kto by mnie naciskał. Zabrakło więc może trochę rywalizacji, inaczej czas mógł być może jeszcze lepszy. Wiadomo, nie mogę jednak teraz narzekać, choć szkoda, że biegłam tak długi odcinek sama. Mimo wszystko w rywalizacji biegnie się szybciej, stara się zmienić rytm, przyspieszyć - skomentowała swój występ Jóźwik.
W marcu w Portland odbędą się halowe mistrzostwa świata. Brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2014 roku jest jednak kolejną czołową polską zawodniczką, która nie skorzysta z wypełnienia minimum i nie poleci do USA. - Nie wybieram się do Portland. Te mistrzostwa są za późno, dopiero na końcu marca. Marzec jest tymczasem dla mnie najważniejszym okresem w przygotowaniach do lata. Wtedy wykonuję na obozie największą pracę. Szkoda byłoby zaprzepaścić ten czas. Zbytnio zależy mi na sierpniu i na igrzyskach żeby teraz jechać do Portland. Planuję za to jeszcze wystartować w Glasgow na 800 metrów - przedstawiła plany czołowa polska biegaczka.
Jóźwik czeka w tym roku walka o największy sukces w karierze, czyli o olimpijski medal. 24-latka z pewnością nie jest bez szans. - Moje minimum na te igrzyska to finał, ale powalczę o medal. Muszę tylko zmądrzeć, nauczyć się biegać taktycznie. Jest coraz lepiej, miałam już kilka startów zagranicznych w dobrej stawce, więc jeśli skupię się jeszcze na taktyce to będzie dobrze - optymistycznie zakończyła Joanna Jóźwik.