Polska walczy o MŚ, w których wystartować będzie mógł każdy. Nawet ty!

YouTube / Sport Evolution / Na zdjęciu: Paula Radcliffe wspierająca kandydaturę Gdyni, która ubiega się o MŚ 2020 w półmaratonie
YouTube / Sport Evolution / Na zdjęciu: Paula Radcliffe wspierająca kandydaturę Gdyni, która ubiega się o MŚ 2020 w półmaratonie

Marzyliście o tym, by wziąć udział w mistrzostwach świata, w dodatku w Polsce? Jest szansa, że w 2020 r. staniecie na starcie prestiżowych zawodów. Legendarna Paula Radcliffe pomaga Gdyni w rywalizacji o wielką imprezę. Decyzja już w ten weekend.

W dniach 25-26 listopada w Monako odbędzie się sesja Rady IAAF, w trakcie której zapadnie kilka ważnych rozstrzygnięć. Z punktu widzenia Polski najistotniejsze są dwie kwestie: kto zorganizuje mistrzostwa świata w półmaratonie oraz kto gościć będzie lekkoatletów podczas Halowych Mistrzostw Świata? W obu przypadkach chodzi o imprezy w roku 2020.

O pierwsze wydarzenie walczy Gdynia, której rywalami są Kijów oraz Bogota. Z kolei o halowy czempionat ubiega się Toruń, a jego przeciwnicy to Belgrad oraz chińska miejscowość Nankin.

- Jedno jest pewne. Dwóch tak znaczących imprez, o tak wysokiej randze jak MŚ, Polska nie dostanie. Będziemy szczęśliwi, jak otrzymamy prawo do organizacji bądź MŚ w półmaratonie, bądź Halowych MŚ. Teoretycznie większe szanse ma Gdynia, ze względu na kontrkandydatów. W przypadku Halowych MŚ Nankin wydaje się wszystkim zdecydowanym faworytem, ale życie jest nieprzewidywalne, są różne niespodzianki. Toruń nie stoi na straconej pozycji - rozpoczyna rozmowę z WP SportoweFakty Piotr Długosielski, dyrektor Polskiego Związku Lekkiej Atletyki ds. międzynarodowych.

Warto przypomnieć, że Polska organizowała niedawno Halowe MŚ. W 2014 r. gospodarzem był Sopot, a zmagania odbywały się w trójmiejskiej Ergo Arenie. Gdyby Toruń nie został wybrany, jest już plan B. To Halowe Mistrzostwa Europy w roku 2021.

ZOBACZ WIDEO Podsumowanie sezonu w klasie Optimist

Unikatowa formuła: elita i 20 tysięcy amatorów

Mistrzostw świata w półmaratonie (impreza odbywa się w cyklu dwuletnim) w Polsce nigdy nie było. W poprzednim "rozdaniu" starał się o nie Sopot, ale przegrał z Walencją, która podejmie biegaczy 24 marca 2018 r.

Gdynia ma szansę okazać się skuteczniejsza od sąsiada zza miedzy. Rywalizuje o imprezę wyjątkową. MŚ w półmaratonie to jedyna konkurencja lekkoatletyczna o takiej randze, w której na starcie stają zawodnicy z elity, a także amatorzy. Tych pierwszych będzie ok. 100-150. Miłośników biegania - kilkanaście tysięcy.

- To nowa strategia IAAF i prezydenta Sebastiana Coe polegająca na tym, żeby MŚ odbywały się w ramach dużego biegu masowego. Dla amatorów jest to nobilitujące, że mogą wystartować ze światową czołówką - zauważa Michał Drelich, dyrektor ONICO Półmaratonu w Gdyni (impreza odbywa się od 2016 r.), reprezentujący firmę Sport Evolution. - Biegacz-amator może być uczestnikiem imprezy międzynarodowej pod egidą IAAF. To unikatowa, niepowtarzalna formuła zawodów - dodaje Długosielski, który sam startował w takich zawodach, w 2014 r. w Kopenhadze (następnie amatorzy pobiegli z zawodowcami także w 2016 r. w Cardiff, a w marcu przyszłego roku zrobią to w Walencji).

Ranga MŚ kusi miłośników biegania, a warunki, jakie trzeba spełnić, by wziąć w udział w mistrzostwach, nie są wygórowane. Mowa jedynie o opłaceniu wpisowego (w przypadku MŚ w Walencji w 2018 r. wynosi ono 35 euro). Nie trzeba uzyskać żadnego minimum sportowego. Na mecie każdy otrzyma pamiątkowy medal z logo IAAF.

Jeżeli Gdynia wygra wyścig o MŚ 2020, zorganizuje imprezę, jakiej Polska wcześniej nie widziała. - Zaprezentowana przez nas trasa (ze startem i metą na Skwerze Kościuszki - przyp. red.) będzie miała pojemność do 20 tysięcy uczestników. Mistrzostwa świata na pewno powinny przyciągnąć taką liczbę biegaczy. W końcu taka impreza nie zdarza się codziennie - podkreśla Piotr Długosielski. - 20 tysięcy uczestników byłoby absolutnym rekordem w Polsce - dodaje Michał Drelich (obecnie najlepszy wynik to nieco ponad 15 tys. zawodników, podczas tegorocznego Biegu Niepodległości w Warszawie).

Radcliffe asem w rękawie

W Monako polską kandydaturę wesprze światowa legenda. - Trzymamy asa w rękawie. Wsparcia udzieli nam jedna z najwybitniejszych światowych lekkoatletek, która będzie ambasadorem Gdyni. Wspólnie z nami zaprezentuje tę kandydaturę - mówi nam Michał Drelich. Jeszcze kilka dni temu była to pilnie strzeżona tajemnica, teraz już wiemy, że chodzi o legendę biegów długodystansowych, rekordzistkę świata w maratonie, Paulę Radcliffe.

- Cześć, tu Paula. W ten weekend w Monako miasta zaprezentują swoje kandydatury, by gościć mistrzostwa świata w półmaratonie w 2020 r. W pełni popieram Gdynię, wiem, że przeprowadzi wspaniałe zawody, ze wspaniałą organizacją, trasą i atmosferą. Podobną do tej podczas Halowych MŚ 2014 w Sopocie. Trzymajcie kciuki za Gdynię, pozdrawiam, Paula - Brytyjka tak zareklamowała kandydaturę naszego miasta. Ostatnie zdanie wypowiedziała po polsku.

Gdyni wsparcia udzieliło także wiele postaci z polskiej sceny lekkoatletycznej, m.in. Lidia Chojecka-Leandro, Anna Jakubczak-Pawelec, Anna Rogowska, Jacek Wszoła, Bogusław Mamiński, Marcin Chabowski, Paweł Czapiewski czy Karolina Nadolska.

Ta ostatnia - olimpijka z Londynu w maratonie - przekonuje, że polska kandydatura jest najlepszą spośród trzech, które ubiegają się o MŚ 2020. - Bogota jest położona na wysokości 2500 m n.p.m. Nie wyobrażam sobie, żeby zawodnicy mieszkający na nizinach mieli nagle wjechać tak wysoko i przebiec ten półmaraton. To w zasadzie niewykonalne. Biegałam w Bogocie, przebywałam także na obozach na takiej wysokości, więc wiem, jakie to jest trudne dla organizmu. Myślę, że Kijów też może mieć problem z przekonaniem członków komisji do swojej kandydatury, między innymi ze względu na niestabilną sytuację polityczną. Gdynia to poważny kandydat. Półmaraton w tym mieście to impreza z niedużym stażem, ale ładnie rozwijająca się. Zobaczyć najlepszych światowych biegaczy w Polsce byłoby super sprawą - podkreśla Karolina Nadolska, która startowała dwukrotnie w MŚ w półmaratonie. W 2010 r. zajęła 17. miejsce w chińskim Nanning, zaś w 2012 r. w Kawarnie (Bułgaria) była 20.

Firma Sport Evolution przygotowała prezentację, która w sobotę ma przekonać członków Rady IAAF do zagłosowania na Gdynię. W internecie znaleźć można ponadpięciominutowy film (w języku angielskim), na którym przedstawiono mocne strony polskiego miasta, a także trasę, jaką przygotowano dla biegaczy. - Ten film to tylko część naszej prezentacji. Mocnych akcentów mamy więcej - zaznacza na koniec Michał Drelich.

Zobacz nagranie, którym Gdynia chce przekonać członków Rady IAAF.

Kłopoty Bogoty

Dyrektor PZLA wspomniał o kontrkandydatach polskiego miasta. I Bogota, i Kijów borykały się z pewnymi problemami. Głośno było zwłaszcza o tym, co działo się w stolicy Kolumbii. Na początku listopada lokalne władze uznały, że koszt zorganizowania imprezy jest większy niż środki zaplanowane w budżecie. Poinformowały o tym władze IAAF, zaskakując jednocześnie rodzimą federację. Kolumbijczycy pozostają w grze o MŚ, ale po takich problemach ich notowania z pewnością zmalały.

- Nieoficjalne informacje nie są bardzo szczegółowe, ale mamy pewne przecieki. Zarówno Kijów, jak i Bogota mogą nie podjąć do końca rękawicy. Ze względów formalnych. Bardzo istotnym elementem tej aplikacji są gwarancje - począwszy od lokalnych, samorządowych, a skończywszy na ministerialno-rządowych. Zresztą nie chodzi tylko o sprawy finansowe, także o inne gwarancje, m.in. dotyczące swobodnego przepływu osób i towarów. To bardzo skomplikowany proces - dodaje Piotr Długosielski.

Michał Drelich nie chce dzielić skóry na niedźwiedziu, ale przyznaje, że jedzie do Monako z optymistycznym nastawieniem. - Nie można ogłosić zwycięstwa przed wyborem. Jedziemy walczyć o nie, ale jeszcze nie czujemy się zwycięzcami. Jestem umiarkowanym optymistą - mówi nam. - O kontrkandydatach się nie wypowiadam. Ważne, że Gdynia ma zapewnione finansowanie, mocne poparcie władz miasta i ministerstwa sportu. Jej kandydatura jest pewna, stabilna i niezagrożona - dodaje Michał Drelich.

Źródło artykułu: