Sprinty drużynowe to jedna z najbardziej widowiskowych konkurencji w biegach narciarskich. Po raz pierwszy w tym sezonie zawody w tej specjalności rozegrano w Quebecku, gdzie po konkursach w Skandynawii przenieśli się uczestnicy Pucharu Świata w biegach narciarskich. Do Kanady nie pojechała między innymi Marit Bjoergen, a w piątkowych zawodach nie wystartowała Justyna Kowalczyk i pozostali nasi rodacy.
W rywalizacji pań najlepsza okazała się pierwsza sztafeta Stanów Zjednoczonych, w której skład weszły Kikkan Randall i Jessica Diggins. O zwycięstwie Amerykanek zadecydował skuteczny finisz w wykonaniu Randall. W walce o triumf do ostatnich metrów liczyło się aż pięć zawodniczek. Na mecie reprezentantka Stanów Zjednoczonych miała 0,9 sekundy przewagi nad Niemką Denise Herrmann, a tuż za plecami reprezentantki naszych zachodnich sąsiadów do mety dobiegły sztafety Norweżek, Rosjanek i Finek.
Po biegu kobiet przyszła kolej na rywalizację mężczyzn, który był równie emocjonujący co poprzedni wyścig. Nie zabrakło wywrotek, a jedną z nich zanotował Emil Joensson, co kosztowało Norwegów miejsce na podium. Jak to zwykle bywa w sprintach losy biegu rozstrzygnięte zostały na ostatnich metrach. Nieoczekiwanie najlepszy był Nikołaj Czebotko, który na linię mety wpadł minimalnie szybciej od Aleksieja Pietuchowa i to właśnie Kazachowie odnieśli triumf w Quebecku. Na najniższym stopniu podium stanęła pierwsza sztafeta Norwegii. Dla Kazachów to pierwsze w historii zwycięstwo w biegach sztafetowych odniesione w zawodach Pucharu Świata.