Od kilku lat urodzony w 1986 roku zawodnik wymieniany jest w gronie faworytów Touru, jednak dotąd aż trzy razy zajmował drugą lokatę. Taki wynik wielu zawodników wzięłoby oczywiście w ciemno, jednak Petter Northug wciąż czeka na upragniony triumf. W poprzednich latach Norweg z reguły od początku zawodów spisywał się bardzo dobrze, obejmował prowadzenie w klasyfikacji generalnej, jednak dalej było już gorzej - przykładowo w ostatniej edycji nie zdołał wytrzymać tempa Dario Cologni na liczącym 35 kilometrów etapie z Cortiny do Toblach i na skutek tego kryzysu stracił szanse na końcowy sukces.
Teraz ma być już jednak inaczej. - Petter nie będzie walczył o wygraną już na pierwszym etapie. Zwyciężanie na początku Touru nie jest tak istotne. I tak już na drugim etapie lider jest zawsze doganiany, bo to bieg na dochodzenie - powiedział trener Trond Nystad. Według szkoleniowca bardzo istotny będzie właśnie wspomniany etap z Cortiny do Toblach, w związku z czym lepiej będzie jeśli Northug będzie się wcześniej nieco oszczędzał, by w decydujących momentach Tour de Ski powalczyć o zwycięstwo. Taka taktyka ma przynieść mu wreszcie pierwsze miejsce w klasyfikacji końcowej.