Falun: Potężna dominacja Norwegów

Kiedy w Norwegii przychodzi na świat dziecko, pierwszym prezentem od rodziców są narty. Jeszcze zanim niemowlę nauczy się chodzić, czeka je lekcja na śniegu. Narciarstwo klasyczne jest tutaj religią.

Marek Bobakowski
Marek Bobakowski

Tutaj można nie znać króla Haralda V, można nie czytać legend z czasów Wikingów, można nie jeść łososia, ale kiedy startują Marit Bjoergen czy Petter Northug, to obowiązkowo trzeba trzymać za nich kciuki. A po emocjach sportowych, całą rodziną, wybrać się na miłą wycieczkę. Na nartach oczywiście.

Norwegia jak Kenia

Przed mistrzostwami świata w narciarstwie klasycznym w Falun nikt nie pyta, która z reprezentacji wygra kwalifikację medalową. Prawidłowe pytanie brzmi: ile medali Norwegowie oddadzą sportowcom z innych krajów i dlaczego tak mało. Dominacja tego skandynawskiego kraju, zwłaszcza w biegach narciarskich, jest niewyobrażalna. Dość powiedzieć, że pierwsze sześć miejsc w klasyfikacji Pucharu Świata kobiet zajmują właśnie Norweżki, a w rywalizacji mężczyzn, w czołowej siódemce jest aż czterech kolegów z ich reprezentacji. - Już podczas następnych MŚ, w Falun, może dojść do sytuacji, że wszystkie medale wywalczą Norwegowie - przestrzegała po mistrzostwach w 2013 roku, Justyna Kowalczyk.

Prorocze słowa. Teraz nasza najlepsza biegaczka mówi: - Zawody w Falun będą toczyły się na linii Norwegia vs reszta świata. Każdy wyrwany medal Skandynawom będzie na miarę wielkiej sensacji.

- Wiele lat temu postawiliśmy wszystko na jedną kartę. Nie próbujemy na siłę zostać mistrzami świata w piłkę nożną, wykorzystujemy do granic nasze naturalne predyspozycje. Dlatego wyspecjalizowaliśmy się w narciarstwie klasycznym - twierdzi Nils Mangelrod z gazety "VG". - Bjoergen nawet uważa, że zdominowaliśmy biegi narciarskie, jak Kenijczycy zrobili to ze zwykłymi biegami.

Ma rację. Od 1996 roku - nieprzerwanie! - Norwegowie wygrywają Puchar Narodów. W tym sezonie będzie to już 19. raz z rzędu.

Biegówki dają tyle szczęścia

- Dawaj, dawaj, Lars, szybciej - krzyczy 40-letni mężczyzna. Na nogach ma narty, podpiera się na kijkach, kusa kurtka podkreśla jego wysportowaną sylwetkę. Stoi 100 metrów od mety. Tuż obok niego właśnie przemyka grupa uczniów szkoły podstawowej. To finał sprintu lokalnych zawodów w Drammen. Zwycięzca pojedzie na krajowy finał - do Oslo. Jego 9-letni syn tym razem nie stanie nawet na podium, Lars i tak jest z niego dumny, podjeżdża za metę, odszukuje chłopaka, mocno przytula. - Było dobrze Anders, najważniejsze, że biegówki dają ci tyle szczęścia. Jeszcze potrenujesz i następnym razem wygrasz. A teraz do domu, mama czeka z obiadem.

Ojciec z synem odpychają się kijkami i udają się do domu. To jakieś pięć kilometrów od mety, pod same drzwi prowadzi naśnieżona, specjalnie przygotowana ścieżka narciarska. Taki obrazek można obserwować w Norwegii praktycznie codziennie. Tutaj nie organizuje się meczów piłkarskich dla nastolatków, tutaj dzieci nie kopią pod domem futbolówki. Tutaj wszyscy jeżdżą na nartach.

W połowie drogi do domu Lars i Anders spotykają kobietę. - Martwiłam się, że tak długo, dlatego wyjechałam Wam na powitanie. I jak? Które miejsce synku? Lars, jak mu poszło? - pyta Charlotta.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×