W środę w biegu mężczyzn nie było aż tak wielkiej zmiany pogody, jak wtorkowa śnieżyca z którą musiały zmagać się panie. Narciarze rywalizowali przy pochmurnym niebie, w dużej wilgotności powietrza. - Będzie bardzo ciężki bieg. Śnieg mokry. Trasa grząska - pisała na Facebooku przed rozpoczęciem rywalizacji panów Justyna Kowalczyk. Choć tym razem w Falun nie rozpadało się, warunki na rozmokniętej trasie i tak uległy zmianie i zdaniem wielu gwiazd była ona na tyle wyraźna i niekorzystna, że miało to decydujący wpływ na ich wyniki.
[ad=rectangle]
W przeszłości zdarzało się już, że na podstawie złych prognoz zmieniano listę startową w biegach indywidualnych - na początku inaczej niż zwykle ruszała czołówka. Tak właśnie było w 1998 roku przed biegiem mężczyzn na 50 kilometrów w Nagano oraz przed biegiem na 10 kilometrów kobiet na igrzyskach w Vancouver pięć lat temu. W środę zmian nie było, choć wielu uważa, że można było przewidzieć, iż na tak mokrym śniegu, po przebiegnięciu trasy przez tylu wcześniej startujących zawodników, ruszający na końcu faworyci będą mieli gorsze warunki.
- Muszę pogratulować FIS. Osiągnęli co chcieli. Tak bardzo pracowałem szykując się na ten bieg i wszystko zostało zniszczone. Najlepsi biegacze powinni mieć najlepsze warunki. Rozstawieni powinni startować wcześniej. Dziś startowaliśmy jak zawsze na końcu i warunki były coraz gorsze - ostro skomentował Chris Andre Jespersen, który zajął ósme miejsce.
Z Norwegiem zgodziło się wielu innych zawodników, w tym Dario Cologna i Marcus Hellner. - Na drugiej pętli było znacznie, znacznie gorzej - skwitował Szwed. Jedynym który stwierdził, że warunki nie miały tym razem znaczenia, był Petter Northug, sklasyfikowany na sześćdziesiątym drugim miejscu. - Chris Andre widocznie musi schudnąć. Jest za gruby - w swoim stylu skwitował słowa Jespersena. Po chwili Northug mówił już bardziej serio o całym zamieszaniu. - To bzdury. Powinni skupiać się na czymś innym. Bieg wygrał najlepszy narciarz.
Ostrożniej wypowiedział się trener norweskiej kadry Trond Nystad. Szkoleniowiec broni zawodników, ale jednocześnie rozumie opory organizatorów przed zmianami. - Osobiście z jednej strony uważam, że najlepsi powinni biec w najlepszych warunkach. Z drugiej strony taką decyzję o zmianach na liście startowej nie jest jednak łatwo podjąć. Zwykle bieg jest najciekawszy wtedy, gdy czołówka startuje na końcu i emocje rosną - powiedział Nystad.