Jak co roku Johaug była niezwykle mocna na ostatnim etapie Touru. Na Alpe Cermis znowu pokazała, że nie ma sobie równych i wyprzedziła Ingvild Flugstad Oestberg. - To była niesamowicie ciężka walka. Uczucie jest jednak niesamowite. To dla mnie jak zdobycie mistrzostwa świata. To mój najlepszy Tour de Ski spośród wszystkich, jakie pobiegłam. Naprawdę, mogę to porównać z moimi tytułami mistrzyni świata. Walka z Ingvild była szalona - komentowała na gorąco Norweżka.
Johaug startowała do ostatniego etapu z drugiej pozycji. Dzień wcześniej niezbyt udany był dla niej bieg na 10 kilometrów w Val di Fiemme. - Po sobotnim biegu byłam bardzo zestresowana. Pytałam sama siebie czy jestem w złej formie. Rozmawiałam jednak z trenerem, z moim bratem, z psychologiem. To było bardzo ważne żebym znowu odzyskała pewność siebie - przyznała triumfatorka.
Wyjątkowe możliwości Johaug na Alpe Cermis powodują, że rodzą się pytania o jej dalsze triumfy w kolejnych latach. Norweżka jest świadoma swoich możliwości w finale Tour de Ski. - Mam wielką przewagę na ostatnim etapie, ale nie mogę mieć wcześniej za dużej straty czasowej. Jestem w stanie odrobić na Alpe Cermis minutę, a może i półtorej - powiedziała zwyciężczyni tegorocznego Tour de Ski.
Grzegorz Tkaczyk: naszych chłopców stać na medal ME, apetyty rosną