Nieco ponad dwa lata temu wydawało się, że Johannes Duerr to talent jakich mało - podczas finału Tour de Ski na Alpe Cermis miał najlepszy czas. Narciarz przebojem wdarł się do czołówki i równie szybko z niej wypadł, gdyż został zdyskwalifikowany. Austriak przyznał, że stosował EPO i deklarował, że definitywnie rzuca sport. Okres zawieszenia właśnie dobiegł końca, a Duerr zmienił jednak zdanie i wraca do biegania.
Nazwisko byłego dopingowicza widnieje na liście startowej zaplanowanego na 10 kwietnia maratonu Nordenskiöldsloppet. Jego powrót oburza rywali ze Szwecji i Norwegii, zarówno specjalistów od biegania na długich dystansach, jak i gwiazdy Pucharu Świata. - To tragiczne - powiedział wprost Jerry Ahrlin. - To coś okropnego, że ktoś kto stosował doping może wrócić już po dwóch latach - dodał Emil Joensson.
Duerr może biegać w maratonach, ale droga do Pucharu Świata jest dla niego raczej zamknięta. Chodzi tu o wewnętrzne przepisy Austriaków, którzy postanowili nie powoływać do kadry sportowców splamionych dopingiem. Na początku XXI wieku problem stosowania nielegalnych środków w austriackich biegach narciarskich i biathlonie był ogromny, więc chcąc definitywnie odciąć się od tamtych czasów postanowiono rezygnować z oszustów, nawet jeśli ci odbyli już karę nałożoną przez Światową Agencję Antydopingową.
Duerrowi pozostają więc otwarte biegi masowe na długich dystansach, w których obok sław mogą startować także amatorzy - w nich austriackie regulacje dotyczące kadry narodowej nie obowiązują.
Zobacz wideo: Boniek o Pro Junior System: promocja klubów, w których grają wychowankowie
{"id":"","title":""}
Źródło: TVP S.A.