Decyzja Bjoergen nie jest wielkim zaskoczeniem - nie dość że wraca ona do sportu po urodzeniu dziecka, to jeszcze w ostatnim czasie zmagała się z kontuzjami. W sierpniu miał miejsce kolejny uraz, tym razem kości miedniczej, co wpływa na obecne możliwości 36-letniej narciarki. W ostatnich dniach norweska kadra odbyła tzw. "bieg łosia", czyli ostrą wspinaczkę pod górę, i Bjoergen była wyraźnie wolniejsza niż np. Therese Johaug.
Utytułowana zawodniczka nie zamierza się poddawać, ale będzie ostrożnie dawkowała starty najbliższej zimy. - Byłam kontuzjowana, urodziłam dziecko, to wszystko jest dla mnie nowe. Jest inaczej. Mam nadzieję, że po Nowym Roku będę już odpowiednio szybka - powiedziała Bjoergen.
Norweżka zdradziła, że nie ma zamiaru startować w Tour de Ski. W listopadzie i grudniu bieżącego roku wystąpi w Beitostoelen w zawodach otwierających sezon, a także w trzech imprezach Pucharu Świata. Następnie zrobi sobie przerwę i wróci na mistrzostwa swojego kraju w na początku lutego 2017 roku. Następnie przyjdzie już czas na kluczową imprezę sezonu, czyli mistrzostwa świata w Lahti, które są dla Bjoergen głównym i praktycznie jedynym sportowym celem na najbliższą zimę.
ZOBACZ WIDEO: Farsa w Warszawie: "Popek" "zatrzymany", policja dementuje