Zaledwie jedna Norweżka w czołowej dziesiątce w Val di Fiemme. Tak źle nie było od 6 lat

PAP/EPA / CLAUDIO ONORATI
PAP/EPA / CLAUDIO ONORATI

Już dawno norweskie narciarki nie wypadły tak słabo w Pucharze Świata, jak podczas sobotnich zawodów w Val di Fiemme. W czołowej dziesiątce biegu na 10 kilometrów stylem klasycznym znalazła się tylko jedna z nich.

W ostatnich sezonach kibice przyzwyczaili się już do dominacji narciarek z Norwegii, które wielokrotnie potrafiły  zajmować wszystkie miejsca na podium. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) wprowadziła nawet dodatkowe ograniczenia liczby uczestników Pucharu Świata z jednego państwa, co miało na celu wyrównanie szans. Mimo to początek sezonu i tak należał przede wszystkim do Norweżek, które wygrały większość listopadowych i grudniowych biegów.

Podczas Tour de Ski próżno jednak szukać śladów dawnej dominacji. Pod nieobecność Therese Johaug, która jest zawieszona, oraz Marit Bjoergen, która zrezygnowała ze startu sama podobnie jak niektóre jej koleżanki z kadry, reszta świata w końcu doszła do głosu. W sobotę rozegrano już szósty etap Touru, a norweskie narciarki mają na koncie zaledwie jedno zwycięstwo, które odniosła Ingvild Flugstad Oestberg. Cztery biegi wygrała za to Szwedka Stina Nilsson, a jeden Amerykanka Jessica Diggins.

Podczas piątkowego etapu w Toblach Norweżek nie było na podium w ogóle. W sobotę w Val di Fiemme było jeszcze gorzej - pierwsza z nich, Heidi Weng, uplasowała się dopiero na siódmym miejscu. To jednak nie wszystko - Kathrine Rolsted Harsem była dwunasta, Ingvild Flugstad Oestberg osiemnasta, a Silje Oeyre Slind zaledwie dwudziesta czwarta w gronie trzydziestu jeden uczestniczek zawodów. To pierwszy bieg od sześciu lat, gdy w najlepszej dziesiątce znalazła się zaledwie jedna Norweżka (nie liczymy tu biegów w Szklarskiej Porębie w 2014 roku, gdy reprezentacja Norwegii w ogóle nie stanęła na starcie) - poprzednio tak źle było 1 stycznia 2011 roku, gdy w Oberofie dziewiąta była Therese Johaug.

Nie znaczy to jednak, że Tour de Ski na pewno skończy się dla Norweżek źle. Mimo niewygrania ani jednego etapu Heidi Weng jest wiceliderką klasyfikacji generalnej i traci tylko dziewiętnaście sekund do Stiny Nilsson. Ewentualny sukces Weng pozwoli norweskim kibicom zapomnieć o ostatnich wpadkach, choć faktem jest, że obecnie o dominacji nie ma już mowy.

ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje

Komentarze (2)
Wiesia K.
8.01.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Przestały brać na wszelki wypadek ?... 
avatar
yes
7.01.2017
Zgłoś do moderacji
2
0
Odpowiedz
"Tak źle nie było od 6 lat" - zmieniły/zmienili lekarstwa lub dawki.