Ich pojedynki rozgrzewały kibiców do czerwoności. Justyna Kowalczyk i Marit Bjoergen przez lata zdominowały rywalizację w biegach narciarskich. Między sobą dzieliły kolejne trofea. Często rywalizowały o nie do ostatnich metrów. Nie da się ukryć, że Bjoergen w Polsce była jedną z najbardziej nielubianych sportsmenek.
Wszystko przez oskarżenia o stosowanie dopingu. Przypomnijmy, że Bjoergen legalnie mogła zażywać leki na astmę, co zdaniem krytyków dawało jej przewagę nad rywalkami. Leki te były na liście zakazanych środków, ale Norweżka miała wyłączenie terapeutyczne.
To nie podobało się m.in. Kowalczyk, która w przeszłości oskarżała ją o stosowanie dopingu. Polka sugerowała, że Bjoergen bez "pomagaczy" nie osiągałaby tak dobrych wyników. Norweżka w swojej książce wyznała, jak się wtedy czuła.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co za strzał najpiękniejszej golfistki na świecie!
A w zasadzie zrobiła to za nią autorka książki, dziennikarka telewizji NRK Ingvild Marit Stenvold. "Początkowo Marit była zszokowana. Ranna. Obrażona. To było takie niesprawiedliwe! Zrobiła wszystko dobrze, przeszła wszystkie testy i wszystkie wnioski zostały zatwierdzone, zarówno przez FIS, jak i WADA. Nic nie było tajemnicą" - napisała Stenvold, a słowa te cytuje serwis sport.pl.
Do słów Kowalczyk po latach odniosła się też Bjoergen. Przypomniała dopingową wpadkę Polki, która za wykrycie w jej organizmie deksametazonu.
- Doświadczyła, jak to jest zostać nazwanym oszustem i być może dlatego poczuła potrzebę mówienia wyjątkowo głośno i wyraźnie, że sprzeciwia się dopingowi w późniejszej karierze - wyznała Bjoergen.
Norweżka w swojej karierze ośmiokrotnie zdobywała mistrzostwo olimpijskie. Była też 18-krotną mistrzynią świata i czterokrotną zdobywczynią Kryształowej Kuli. Kowalczyk to dwukrotna mistrzyni świata i złota medalistka olimpijska. W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata również triumfowała czterokrotnie.
Czytaj także:
Sensacyjna decyzja Horngachera!
TVP ma plan na igrzyska olimpijskie. Zdradzono cel na następne dwa lata