Podczas igrzysk olimpijskich 2024 w Polsce zrobiło się głośno o medalistach. Udany występ Julii Szeremety sprawił, że jej ostatnie, decydujące pojedynki śledziło spore grono kibiców w naszym kraju.
Pięściarka w rywalizacji do 57 kg zdobyła srebrny medal. Mimo ogromnego wsparcia rodaków Szeremeta nie była w stanie pokonać Tajwanki Yu Ting Lin, z którą przegrała jednogłośnie na punkty.
Fakt jest jednak taki, że 20-latka wywalczyła dla Polski pierwszy medal olimpijski w boksie od 32 lat. Po jej sukcesie głośno zrobiło się jednak o tym, iż próbowała swoich sił w polityce. Szeremeta startowała w tegorocznych wyborach do Sejmiku Województwa Lubelskiego. Znalazła się na czwartym miejscu na liście Konfederacji i Bezpartyjnych Samorządowców. Uzyskała 1409 głosów, czyli równo 1 procent i nie wywalczyła mandatu.
Podczas wizyty w Kanale Sportowym nasza tegoroczna medalistka olimpijska wytłumaczyła się ze startu w wyborach z listy Konfederacji. - Zostałam w to lekko wplątana. Może nieświadomie i tak w sumie to wyszło - wyznała.
- Miałam jedną propozycję, potem drugą. Jedna osoba mi o tym mówiła, później druga i ja, żeby mi dali spokój, powiedziałam, że dobra. Tak naprawdę ja za bardzo nie uczestniczyłam w tym, bo nie wstawiałam to w media, nie angażowałam się, bo polityka mnie nie interesowała i nie interesuje dalej - dokończyła wątek Szeremeta.
ZOBACZ WIDEO: "Król Kibiców" witał Szeremetę i siatkarzy. Oberwało się... piłkarzom