Poszła plotka, że polska zawodniczka jest "biedaczką". Teraz reaguje

Zdjęcie okładkowe artykułu: Instagram / Elżbieta Wójcik / Na zdjęciu: Elżbieta Wójcik
Instagram / Elżbieta Wójcik / Na zdjęciu: Elżbieta Wójcik
zdjęcie autora artykułu

Po igrzyskach olimpijskich w Paryżu pojawiły się głosy sugerujące, że Julia Wójcik znajduje się w trudnej sytuacji finansowej. Zawodniczka zaprzeczyła tym doniesieniom w rozmowie z "Faktem".

W tym artykule dowiesz się o:

Elżbieta Wójcik na igrzyskach olimpijskich w Paryżu odpadła w ćwierćfinale turnieju bokserskiego w kat. do 75 kilogramów. Jej porażka decyzją sędziów z Atheyną Bibeichi Bylon wzbudziła jednak wiele kontrowersji. Zdaniem dużej części obserwatorów, to ręka Polki powinna powędrować w górę.

Porażka miała też dla niej duże konsekwencje finansowe. Awans do półfinału zapewniłby jej przynajmniej brązowy medal, co z kolei wiązałoby się z pokaźną nagrodą. Przypomnijmy, że polscy sportowcy startujący w Paryżu w dyscyplinach indywidualnych za zajęcie miejsca na najniższym stopniu podium otrzymywali 100 tysięcy złotych od PKOl-u oraz 55 tysięcy złotych od Ministerstwa Sportu i Turystyki (dokładna lista nagród znajduje się TUTAJ).

Duże poruszenie wywołał niedawny wywiad Wójcik dla Interii. W rozmowie z portalem pięściarka poinformowała, że sprzedała złoty telefon, który otrzymała w czasie igrzysk. Przypomnijmy, że firma Samsung dostarczyła wszystkim olimpijczykom nowoczesne Galaxy Z Flip 6.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 838 metrów pod ziemią! Niezwykła przygoda siatkarzy

- Na przykład ja na igrzyskach musiałam sprzedać swój telefon Samsung prezesowi (Wójcik mówi o prezesie Polskiego Związku Bokserskiego Grzegorzu Nowaczku - przyp. red.), żeby mieć jakieś większe pieniądze. (...) Sprzedałam go za 10 tysięcy złotych. I właśnie teraz, dzięki tym pieniądzom, mam na życie. Więc są plusy i minusy, coś za coś - mówiła Wójcik.

Po tych słowach wielu kibiców uznało, że Wójcik znalazła się w trudnej sytuacji finansowej. Pięściarka zaprzeczyła jednak temu w rozmowie z "Faktem". Pokreśliła, że nie był to powód, dla którego pozbyła się gadżetu.

- Powiedziałam, że sprzedałam ten telefon prezesowi i to jest prawda. Jednak nie zrobiłam tego ze względu na problemy finansowe. Po prostu jeśli mam jakieś drogie gadżety, które dostaje na zawodach, to zazwyczaj je sprzedaję. Poza tym sama mam bardzo dobry aparat i nie zamierzam z niego rezygnować - mówiła.

- To nie jest tak, że mam kłopoty finansowe. Mam pracę w wojsku i dobre życie - dodała, zaprzeczając informacjom o jej trudnej sytuacji materialnej.

Czytaj też: Przerywa milczenie, oskarża Elona Muska. "Nienawidzisz mnie" Dostał urodzinowy tort. A na nim Joshua. Oglądaj do końca!

Źródło artykułu: WP SportoweFakty