Fury na deskach! Gigantyczna sensacja wisiała w powietrzu

Twitter / Francis Ngannou posłał Tysona Fury'ego na deski w trzeciej rundzie
Twitter / Francis Ngannou posłał Tysona Fury'ego na deski w trzeciej rundzie

Ten pojedynek kibice zapamiętają na długie lata. Były mistrz UFC, Francis Ngannou, był o włos od sprawienia gigantycznej sensacji i pokonania Tysona Fury'ego. Kameruńczyk w walce wieczoru gali w Rijadzie dał Brytyjczykowi sporą lekcję pokory.

W tym artykule dowiesz się o:

Zanim bohaterowie wyczekiwanej batalii weszli do ringu, kibicie musieli wykazać się dużą cierpliwością z uwagi na szybkie zakończenia poprzednich pojedynków gali w stolicy Arabii Saudyjskiej.

Pierwsze dwie rundy starcia mistrza świata w boksie z byłym czempionem UFC nie zapowiadały wielkich emocji. Tyson Fury i Francis Ngannou zadawali niewiele ciosów, ale gdy dochodziło do wymian, to precyzyjniejszy był "Król Cyganów".

W trzeciej odsłonie pojedynku stało się coś niesamowitego! "Predator" potężnym lewym sierpowym posłał Brytyjczyka na deski i sensacja wisiała w powietrzu. Wyraźnie zamroczony mistrz świata zdołał jednak wstać i dotrwał do końca rundy. Także w kolejnym starciu to Kameruńczyk przeważał, wywierał presję, zmuszając faworyta do szukania klinczu. Kibice przecierali oczy ze zdumienia.

W kolejnych minutach Fury zdawał się odzyskiwać kontrolę nad przebiegiem walki, choć nadal zadawał niewiele ciosów w porównaniu do swoich poprzednich występów. "Król Cyganów" czuł respekt przed siłą ciosu byłego mistrza UFC. Ngannou wykazywał przy tym dużą odporność na uderzenia rywala i nie zamierzał oddawać pola.

W ósmej rundzie to ponownie "Predator" doszedł do głosu. Gwiazdor MMA parł do przodu i raz za razem mocno trafiał Fury'ego. Brytyjczyk był w coraz większych opałach, a na dodatek musiał walczyć z kontuzją w okolicach lewego oka.

Końcówka walki była bardzo wyrównana, choć nieustanną presję starał się wywierać Kameruńczyk. "Król Cyganów" ponownie uciekał się do klinczu, gdzie korzystał ze swojego doświadczenia. Ostatecznie o triumfatorze hitowego starcia musieli zadecydować sędziowie.

Niejednogłośnie na punkty (95-94,96-93, 94-95) zwyciężył Tyson Fury. Wielka sensacja wisiała w powietrzu, ale ostatecznie mistrz świata pozostał niepokonany w boksie zawodowym. Słuszność werdyktu z pewnością będzie jednak tematem do szerokiej dyskusji.

Francis Ngannou w bokserskim debiucie sprawił gigantyczne problemy faworyzowanemu "Królowi Cyganów". Najsilniej bijący zawodnik MMA zyskał uznanie kibiców i ekspertów na całym świecie.

Fury'ego czeka teraz unifikacyjny pojedynek z Ołeksandrem Usykiem o niekwestionowane mistrzostwo świata w kategorii ciężkiej. Brytyjczyk odniósł 34. zwycięstwo w zawodowej karierze.

Z kolei Francis Ngannou po znakomitym występie w Rijadzie może liczyć na kolejne, lukratywne oferty pojedynków w boksie. Były mistrz UFC swoją karierę w MMA będzie z kolei kontynuował w organizacji Professional Fighters League.

Zobacz także:
"Próbowałam odebrać sobie życie". Poruszające wyznanie Karoliny Kowalkiewicz
Hitowe starcie nie dojdzie do skutku. Koszmarna kontuzja

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: wkrótce skończy 47 lat. Jedno u "Pudziana" się nie zmienia

Źródło artykułu: WP SportoweFakty