Na papierze co-main event Knockout Boxing Night 34 we Wrocławiu wyglądał naprawdę solidnie. Mistrz Europy EBU w wadze junior ciężkiej - Michał Cieślak - mierzył się z niepokonanym na zawodowych ringach Wenezuelczykiem. Co więcej, Juan Diaz wszystkie swoje dziesięć walk do starcia z Polakiem kończył przed czasem. Na tym jednak kończy się solidność tego rywala, bowiem jego przeciwnicy, delikatnie mówiąc, nie prezentowali się zbyt dobrze.
Dlatego sobotnia walka z Polakiem była dla Wenezuelczyka prawdziwą weryfikacją na zawodowych ringach. Od pierwszych sekund Michał Cieślak kompletnie zdominował rywala. Juan Diaz ratował twarz szczelną gardą, ale w ten sposób odsłaniał cały tułów, który bezlitośnie obijał były pretendent do mistrzostwa świata w wadze junior ciężkiej.
W drugiej rundzie Wenezuelczyk przestał kalkulować i zaczął walczyć bardziej aktywnie. Od czasu do czasu próbował zaskoczyć Cieślaka prawym sierpowym, ale chociaż wyglądało to groźnie, nie przynosiło żadnych efektów. W tym samym czasie Polak kontynuował swoją strategię i raz po raz rozbijał rywala. Wystarczy powiedzieć, że pod koniec rundy Diaz już miał mocno porozcinaną twarz.
Trzecie runda to już pełna dominacja Michała Cieślaka. Wenezuelczyk był już wyraźnie rozbity i Polak to wykorzystywał bezlitośnie. To, że Juan Diaz dotrwał do końca starcia wydawało się wręcz niemożliwe. Dlatego narożnik Wenezuelczyka zdecydował się poddać swojego pięściarza w obawie przed jego zdrowiem. W ten sposób to nasz reprezentant wygrał przez TKO.
- To było starcie na podtrzymanie aktywności. Wypełniłem wszystkie moje założenia na tę walkę i czekam na to co będzie dalej. Ja jestem od ciężkiej pracy i teraz czekam na działania promotorów - mówił po walce Michał Cieślak.
Tym starciem Michał Cieślak sięgnął po 26 wygraną w karierze. Tym starciem również powinien przynajmniej utrzymać wysoką pozycję w poszczególnych federacjach w kategorii junior ciężkiej. Aktualny mistrz Europy wprost mówi, że jego marzeniem nieustannie jest mistrzostwo świata i wyraźnie dąży do trzeciej walki mistrzowskiej. Wcześniejsze dwie - z Ilungą Makabu oraz Lawrence Okolie - zakończyły się wygranymi ówczesnych mistrzów.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Materla wylądował w szpitalu. Takiej wizyty się nie spodziewał
Zobacz także: Mike Tyson zaniepokoił fanów
Zobacz także: Kolejna niesamowita gala w Arabii Saudyjskiej