"El Dinamita" pod koniec ubiegłego roku straszliwie znokautował Filipińczyka i tym samym zamknął pewien znaczący i istotny etap swojej kariery. Piątej konfrontacji nie będzie.
- Rozdział pod tytułem "Pacquiao" uważam za zamknięty. Wygrałem. Czuję się wspaniale dzięki temu triumfowi. Wszyscy wiedzą co się stało w 2011 roku [Marquez przegrał na punkty po kontrowersyjnym werdykcie przyp. red.]. Już wtedy pas powinien być mój.
Najbliższy rywal Marqueza w czerwcu ubiegłego roku wypunktował Pacquiao. 12 października w Las Vegas czeka nas więc pojedynek pogromców "Pac Mana".
- Pokonaliśmy Pacquiao, pora rozstrzygnąć spór, który z nas jest lepszy. Bradley jest dobrym zawodnikiem. Walczy by zwyciężać. Timothy lubi wojować, ja również. On posiada coś interesującego, pas mistrzowski. Zdobycie piątego tytułu byłoby czymś wyjątkowym dla mnie, jak i wszystkich kibiców w Meksyku.
Amerykanin Bradley, mistrz WBO wagi półśredniej, na zawodowych ringach pozostaje niepokonany. Widać, że sportowe wyzwania dalej nęcą 39-letniego weterana.
- Chcę dalej tworzyć historię. Wszyscy kibice w hali będą za mną. Szykuje się szalenie trudna potyczka. W szranki ze mną stanie niepokonany pięściarz. Jasne, że będzie trzeba się napracować, ale zwycięstwo nie jest niemożliwe. Bradley należy do ścisłej światowej czołówki. Nasze style zapewnią wspaniałe widowisko - zakończył legendarny czempion.