Od pierwszej rundy będzie ogień! - rozmowa z Łukaszem Wawrzyczkiem, pięściarzem

- Od pierwszej rundy będzie ogień! - w ten sposób Łukasz Wawrzyczek reklamuje swoją sobotnią walkę z Maciejem Sulęckim w wywiadzie dla SportoweFakty.pl. Zapowiada się emocjonujące widowisko.

W tym artykule dowiesz się o:

Wawrzyczek (18-1-2, 2 KO) ma za sobą wieloletnie doświadczenie bokserskie. W 2003 roku sięgał po tytuł Młodzieżowego Mistrza Polski, na zawodowstwie zgromadził m.in. Interkontynentalny tytuł WBF. 29-latek jest przekonany o swojej wyższości i zapewnia, że razem z Maciejem Sulęckim (15-0, 3 KO) na gali "Ełk Boxing Night" stworzą ciekawe i warte zobaczenia widowisko na wysokim poziomie.

Piotr Jagiełło: Kilka dni temu, gdy przeprowadzałem z Maćkiem Sulęckim wywiad, przedstawiłem go jako jednego z najzdolniejszych polskich pięściarzy młodego pokolenia. Zgadzasz się z tą tezą?

Łukasz Wawrzyczek: Skoro tak uważasz, to pewnie masz rację. Wy dziennikarze się tym zajmujcie. Jest dobry i tyle. Czas i ring to oceni, to nie moje zadanie. Dla mnie Maciek jest normalnym zawodnikiem, niczym szczególnym się nie wyróżnia – myślę tu o mocnym uderzeniu czy szczególnym "oczku". Czy jest to talent na miarę Mateusza Masternaka, Tomka Adamka, Andrzeja Gołoty, Darka Michalczewskiego, Grześka Proksy? Czas to zweryfikuje.

Wymieniłeś w tym zestawieniu Grzegorza Proksę. Maciek snuje plany na przyszłość, najpierw w kolejce jest Łukasz Wawrzyczek, a w 2014 roku chciałby wyjść do ringu z "Super G".

- Kogut myślał o niedzieli, a w sobotę mu łeb ucięli. Poza tym do walki z Grześkiem nigdy nie dojdzie.

Jak oceniasz swoją formę po okresie przygotowawczym? Jesteś gotowy boksować dziesięć rund w wysokim tempie? Na papierze faworytem jest Sulęcki.

- Widziałeś na żywo moje walki, zawsze staram się być dobrze przygotowany. Tym razem też wykonałem dobrą robotę. Nie biorę pod uwagę żadnego innego wyniku niż zwycięstwo. Od pierwszej rundy będzie ogień! Damy dobre show.

Masz nad Sulęckim jedną zasadniczą przewagę - ringowe doświadczenie. Boksowałeś w walce dwunastorundowej, masz też na koncie kilka "dziesiątek".

- Tak, mam na koncie "dwunastkę", trzy "dziesiątki" i chyba z siedem walk ośmiorundowych… Widziałeś walkę Łukasza Janika z Olą Afolabim?

Oglądałem, dobry boks.

- Pięknie boksował Afolabi. Nie odmawiam talentu Łukaszowi, super się zaprezentował, wygrał nawet dwie ostatnie rundy. W tej walce było widać doświadczenie Brytyjczyka, Łukasz nie miał wcześniej aż tak trudnych przepraw. Ja toczyłem dużo cięższe pojedynki od Maćka. Trudno przed pierwszym gongiem snuć plany. Znasz mnie przecież i wiesz, że nie jestem zawodnikiem, który opowiada bzdury. Staram się robić swoje. Chciałem dotrzeć do tego punktu kariery i dotarłem. Ta wygrana może być kolejnym krokiem do spełnienia sportowego celu.

Czyli podobnie jak Afolabi, będziesz odpowiednio rozkładał siły i boksował w rozsądnym tempie od początku do końca?

- Byłoby super, jakby tak się dało (śmiech). Wiadomo, że musi na to pozwolić przeciwnik.

Maciek mówił mi, że ma wielki apetyt na zwycięstwo przed czasem w sobotę i twierdził, że jest w stanie tego dokonać.

- Coś musi mówić, żebyście i Wy mieli robotę. Jest pewny swego i super, to się chwali. Zawsze wszystkie zapowiedzi weryfikuje ring.

Przed Tobą walka wieczoru na gali transmitowanej przez dużą telewizję, w stawce tytuł Mistrza Rzeczypospolitej Polski. Brzmi zachęcająco.

- Jaram się tym, że będę mógł się pokazać szerzej publiczności. Będzie mogła obejrzeć mnie publiczność z mojego miasta, która bardzo mnie wspiera i to mnie szczególnie motywuje. Chcę spełniać marzenia. Tak naprawdę od roku czasu boksuje ze spokojną głową - mam na trening, mam na paliwo, mam na trenerów. Współpracuję z trzema szkoleniowcami, od biegania, siłowni i boksu. Jeżdżę na sparingi do Katowic, nigdy nie miałem takich warunków.

W dodatku zaraziłem boksem pewnego biznesmena z Oświęcimia, który polubił tę dyscyplinę i stworzył zawodową grupę Unia Boxing Oświęcim. W zespole poza mną jest m.in. Dawid Kwiatkowski, który będzie boksował o młodzieżowe mistrzostwo świata WBF, także Przemysław Wątroba, Jacek Chruślicki z Nowego Sącza i Kamil Zieliński z Dzierżoniowa. Regularnie występujemy, pan Ryszard Skórka zorganizował w ostatnim czasie dwie gale. Cieszę się, że przekonałem kogoś do boksu, ktoś chciał we mnie zainwestować, jak firma Kredyty-Chwilówki. Dzięki tej pomocy mogę spokojnie skupić się na treningu. Nie mam nic do stracenia, szum jest przede wszystkim wokół Maćka Sulęckiego. Będę robił swoje.

Wawrzyczek jest przekonany, iż w sobotę będzie gorąco
Wawrzyczek jest przekonany, iż w sobotę będzie gorąco

Sobotnie starcie będzie dla Ciebie potyczką z cyklu "być albo nie być". Jakby się udało wygrać, to drzwi mogłyby się otworzyć na oścież.

- Zakładam, że wygram. Nie przygotowałem planu B na wypadek niepowodzenia. Ostatnio redaktor Jarosław Drozd przypomniał mi, że na amatorce pokonywałem prawdziwych kozaków, chociażby Oleksandra Usyka [złoty medalista olimpijski z Londynu w wadze ciężkiej przyp. red.]. Nawet nie skojarzyłem, że to ten sam facet (śmiech). Gdy ja się mierzyłem z Ukraińcem, to już wtedy był mistrzem Europy kadetów. Było ciężko, ale wygrałem. Z Sulęckim czeka mnie kolejna walka, którą trzeba wygrać. Oczywiście musi być koncentracja, ostrożność na początku. Zrobić swoje, nie podpalać się.

Twoim atutem w konfrontacji z Sulęckim będzie bardzo dobre wyszkolenie techniczne?

- Tak, technika cały czas idzie do góry, jest stały progres. Wcześniej trenowałem na pół gwizdka, łącząc zajęcia z pracą. Rok temu wróciłem do trenera Jana Sibika, z którym osiągałem sukcesy na ringach amatorskich. Współpraca układa się świetnie, dobrze się dogadujemy. Widać postęp i mam nadzieję, że w sobotę się to potwierdzi.

Walki między Polakami wzbudzają emocje. Wystarczy popatrzeć ostatnio na to, co się działo przed pojedynkiem Krzysztofa Zimnocha z Arturem Binkowskim. Wiele złej krwi, podgrzewania atmosfery.

- U nas tego nie ma, prawda?

Właśnie to chciałem zauważyć, że Twoje podejście jest zdrowe, sportowe. Atmosfera fair play.

- Mamy do siebie szacunek, tak mi się wydaje (śmiech). Znamy się, nie mamy ze sobą problemów. Rywalizacja sportowa - on chce wygrać, ja tak samo. On ma swoje plany, ja też je mam. Mamy ambicję. Wygra ten, kto będzie miał lepszy dzień. Znasz mnie, ja mam taki charakter. Sportowa złość jak najbardziej, ale bez przesady. Jakbym kogoś nie lubił, to po prostu bym z nim nie rozmawiał, tym bardziej na łamach mediów.

Widać, że jesteś mocno z boksem związany i masz też pomysł na siebie, bo niedługo otwierasz w Oświęcimiu salę treningową Wawrzyczek Fight Club.

- Dokładnie, startujemy 13 listopada. Czekamy na ring z Wielkiej Brytanii, zamówienie złożone i 12 listopada przesyłka pojawi się na miejscu. Zawsze marzyłem o swoim centrum sportów walki. Ponadto zostałem prezesem klubu Unia Boxing Oświęcim i chciałbym im stworzyć lepsze warunki niż ja miałem. Do boksu nie trafiają bogaci ludzie. Większość z nas pochodzi z biednych, robotniczych rodzin i bardzo ciężko musimy pracować na swój sukces. Chcę pomagać innym, promować boks swoim nazwiskiem, ściągać sponsorów. Mi też ktoś kiedyś pomógł…

Kliknij i obserwuj nas na Facebooku. Miejsce dla fanów pięściarstwa!

Komentarze (0)