Walka zapowiadana jako wielka wojna przebiegała w zupełnie innym tonie. 27-letni Tyson Fury był między linami nieuchwytny w ringu, oszukiwał Ukraińca przede wszystkim pracą nóg, nieskoordynowanymi ruchami oraz zaskakująco dobrą defensywą. Kliczko nie miał zupełnie pomysłu w ataku, nie wiedział jak dobrać się do skóry "Olbrzyma z Wilmslow" i z każdą kolejną minutą był coraz bardziej zirytowany.
"Doktor Stalowy Młot" ani razu nie trafił czysto Fury'ego, a sam kilkukrotnie przyjął ciosy, po których miał problemy. Rozcięty lewy policzek, rozcięty łuk brwiowy - 39-letni mistrz, który na koncie miał aż 23 udane obrony tytułu, w Dusseldorfie przeżywał ogromny impas, a jego pasywność była niewytłumaczalna.
W jedenastej rundzie Kliczko nadział się na silny lewy sierpowy, odczuł to uderzenie i zaczął klinczować. Zdezorientowany sędzia Tony Weeks nie wiedzieć czemu udzielił ostrzeżenia pretendentowi, na szczęście bez konsekwencji w ostatecznym rezultacie. Prawdziwa batalia rozgorzała w ostatnim starciu, gladiatorzy wagi ciężkiej poszli na odważną wymianę, w powietrzu latały potężne bomby, ale nic straszliwego się nie wydarzyło.
Kliczko nie zasłużył na wygraną i potwierdzili to również sędziowie, którzy jednogłośnie (115-112, 115-112, 116-111) wypunktowali triumf Tysona Fury'ego. Ponad dziewięcioletnie panowanie arcymistrza z Kijowa zakończone. Mamy nowego króla wagi ciężkiej!