- Straciłem pasję do boksu, ale czuje się normalnie. Nie koliduje mi to, z komentowaniem gali ani wykonywaniem zawodu trenera. Staram się spełniać moje obowiązki jak najlepiej i nawet to, że przestałem traktować boks, jako swoją pasję, pomaga mi zachować do tego sportu pewien dystans. Skupiam się na pracy szkoleniowej z amatorami, nie mam ambicji trenować przyszłych mistrzów świata. A podczas komentowania zauważam więcej niż wcześniej, ponieważ już się tymi walkami aż tak nie emocjonuję - mówi Maciej Miszkiń w rozmowie z serwisem laczynaspasja.pl.
Miszkiń wyjaśnia, że choć boks dawał mu dużo radości, to w pewnym momencie stał się dla niego sporym obciążeniem psychicznym.
- Niektórzy odbierają (pięściarzy - przyp. red.) jako herosa, bohatera. To w pewnym stopniu dawało mi sporo szczęścia i radości. Najgorsze było jednak kumulujące się obciążenie psychiczne związane z tym, że lata mijają, że poruszam się po niepewnym gruncie, i spore ryzyko, jakie temu towarzyszyło. Z każdym kolejnym rokiem, to obciążenie się kumulowało i w pewnym momencie stało się nie do zniesienia - wyjaśnia 33-letni były pięściarz.
Miszkiń zakończył karierę zawodową z rekordem 19 zwycięstw i 3 porażek.
ZOBACZ WIDEO: KSW 37: pierwsza taka sytuacja w karierze Pudzianowskiego