Atak szczytowy: Krzysztof Włodarczyk w drodze po marzenia, to już wyścig z czasem

Newspix / Kamil Krzaczynski / Na zdjęciu: Krzysztof Włodarczyk i Andrzej Wasilewski
Newspix / Kamil Krzaczynski / Na zdjęciu: Krzysztof Włodarczyk i Andrzej Wasilewski

Krzysztof "Diablo" Włodarczyk stoczy w sobotę we Wrocławiu ważny bój. Jeżeli wygra, zrobi duży krok w kierunku walki o tytuł mistrza świata. Odzyskanie pasa mistrzowskiego od ponad dwóch lat jest jego głównym celem i największym marzeniem.

W tym artykule dowiesz się o:

Kiedy podczas nagrania wywiadu przedstawiłem Krzysztofa Włodarczyka jako "byłego mistrza świata", natychmiast zareagował i poprawił, że jest "byłym i przyszłym mistrzem". Przyznał, że określenie "były mistrz" trochę go denerwuje.

I trudno mu się dziwić. Do mistrzowskiego tytułu mógł się przyzwyczaić. Najpierw, w latach 2006-07, był mistrzem świata IBF w wadze junior ciężkiej, a później, w latach 2010-2014, mistrzem świata WBC. Po zdobyciu drugiego z pasów zaliczył aż sześć udanych obron, długo utrzymując się na bokserskim szczycie.

Bolesny upadek zaliczył w Moskwie we wrześniu 2014 roku. W walce z Grigorijem Drozdem jednogłośnie przegrał na punkty, tracąc mistrzowski pas.

W ostatnich latach głośno było o pozasportowych perypetiach Włodarczyka. Otwarcie i szczerze opowiedział o problemach w życiu rodzinnym, swoim nieślubnym dziecku i roztrwonieniu oszczędności finansowych i paru innych sprawach. Nie ukrywał, że niekorzystnie wpłynęło to na jego postawę w ringu w walce z Drozdem.

ZOBACZ WIDEO: Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje

Teraz wyjawił, że na głowie ma rozwód z żoną. Mimo to, zapewnił, że w żaden sposób nie wpłynie to na sposób, w jaki będzie walczył w Leonem Harthem.

- Będę boksował skutecznie i mam nadzieję, że wygram przed czasem. Liczę, że to zwycięstwo w dużej mierze zbliży mnie do pojedynku o mistrzostwo świata - zapewnia w rozmowie z serwisem WP SportoweFakty.

W tym roku "Diablo" wygrywał już dwa razy. Na gali w Sosnowcu łatwo pokonał 39-letniego Rosjanina Walerego Brudowa. W maju na gali w Szczecinie odniósł kolejne zwycięstwo, wygrywając z 39-letnim Niemcem Kaim Kurzawą.

Ormianin z niemieckim paszportem, Leon Harth, powinien okazać się trochę trudniejszym rywalem. Po pierwsze jest młodszy - ma 28 lat. Po drugie - na koncie ma tylko jedną porażkę. Dwa i pół roku temu przegrał z Muratem Gassijewem, który od tygodnia jest mistrzem świata IBF. I to walka z niepokonanym Rosjaninem jest teraz głównym celem Włodarczyka.

- Widziałbym swoje szanse w takim pojedynku - mówi Włodarczyk. A Andrzej Wasilewski dodaje, że zrobi wszystko, aby do niego doprowadzić. Będzie trudno ze względów finansowych, ale perspektywy są, bo jest to pięściarz Leona Margulesa, który od dawna współpracuje z grupą Sferis KnockOut Promotions.

Włodarczyk chce odzyskać pas, stoczyć kilka obron i zakończyć karierę. Czy zdąży?
Pasy w kategorii junior ciężkiej zgarniają coraz młodsi pięściarze. Oleksandr Usyk, który niedawno odebrał mistrzostwo WBO Krzysztofowi Głowackiemu, ma 29 lat.

Nowy mistrz IBF Murat Gassijew jest znacznie młodszy - to 23-latek.

Włodarczyk ma 35 lat. To oznacza, że w drodze po tytuł mistrzowski powoli zaczyna wyścig z czasem. Żeby go sobie nie utrudnić, w sobotę musi wyjść na ring, zrobić swoje i wygrać. Tu nie ma miejsca na wpadkę.

Michał Bugno 

Autor na Twitterze:
Komentarze (1)
avatar
woj Mirmiła
10.12.2016
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Czas ucieka, a Włodarczyk praktycznie zmarnował (także z winy promotorów) ostatnie dwa lata po utracie mistrzowskiego pasa z Drozdem... mam nadzieję, że jednak - po pokonaniu Hartha - doczeka s Czytaj całość