Zawodnik w ostatnich miesiącach został dwukrotnie przyłapany na stosowaniu nielegalnych substancji. Teraz ma oddać World Boxing Council aż 250 tysięcy dolarów w ramach kary. To duża kwota - wielu fighterów chciałoby tyle zarabiać. Poza tym pogromca Andrzeja Wawrzyka został bezterminowo zawieszony przez federację do udziału w pojedynkach mistrzowskich, a co za tym idzie wykluczono go z oficjalnego rankingu "królewskiej" dywizji.
Przypomnijmy, że w maju ubiegłego roku u Aleksandra Powietkina wykryto meldonium, zaś w grudniu prohormon Ostaryny. O ile do pojedynku z Deontayem Wilderem nie doszło, tak już przy następnej walce, gdzie oponentem został Johann Duhaupas, zakaz zlekceważono i zorganizowano batalię.
WBC przywróci pięściarza jedynie, jeśli zdecyduje się poddać rocznemu testowi antydopingowemu na swój koszt. Na to się jednak nie zanosi - Rosjanin zamierza dalej występować w ringu, tylko po prostu pod banderą innych organizacji. Fakt ten zapowiedział już promotor i szef grupy Mir Boksa, Andriej Riabiński.
ZOBACZ WIDEO Bajsangur Edelbijew po gali ACB 53: To był piękny wieczór