Opublikował je dziennikarz z Antypodów, który przekazał również dobre informacje o stanie zdrowotnym boksera. Na szczęście poza rozciętym łukiem brwiowym i licznymi potłuczeniami Australijczykowi nie stało się nic poważnego. Lekarze szybko zainterweniowali i bokser poleciał już do swojej ojczyzny.
Lucas Browne has been stitched up, tested and cleared to fly. He’s just boarded a flight to Sydney and says he’s feeling good. He’ll sleep well. Tough man!! #WhyteBrowne #boxing pic.twitter.com/FOPZovhg1e
— Ben Damon (@ben_damon) 25 marca 2018
Sam poszkodowany również uspokoił kibiców. Na Twitterze zamieścił wpis, w którym podziękował fanom za słowa otuchy i wsparcia. Wytłumaczył również, że od drugiej rundy, gdy rywal rozciął mu łuk brwiowy, nie był w stanie normalnie walczyć. Przyznał jednak, że White wygrał zasłużenie oraz zapewnił, że wróci do ringu.
Stawką sobotniej walki w Londynie był pas WBC Silver w wadze ciężkiej. Dillian Whyte wygrał przez nokaut po szóstej rundzie. Brytyjczyk prawym sierpowym powalił Lucasa Browne'a na deski. Australijczyk leżał bezwładnie. Szybko podbiegli do niego lekarze. Założyli mu maskę z tlenem. Kilka minut później 38-latek był już w drodze do szpitala.
Przed walką promotor bokserski Eddie Hearn zapowiedział że zwycięzca sobotniego pojedynku (czyli White) otrzyma szansę walki o tytuł mistrza świata z Deontayem Wilderem.
ZOBACZ WIDEO Jurkowski po KSW 42: Każdy wojownik zrobiłby to samo