[tag=1948]
[/tag]Aleksander Powietkin długo nie dawał za wygraną. Przez sześć rund walczył z Anthonym Joshuą jak równy z równym, ale po serii ciosów Brytyjczyka w siódmej rundzie Rosjanin musiał uznać wyższość rywala.
Joshua w pewnym stylu odniósł 22. zwycięstwo (a 21. przez nokaut) w zawodowym ringu. Przed starciem jego obóz nie był jednak taki pewny sukcesu. Joshua jeszcze przed pierwszym gongiem stoczył bowiem inną walkę, a nawet dwie.
Pierwsza związana była z chorobą - konkretnie wyniszczającą jego organizm grypą. - Joshua miał za sobą koszmarny obóz. Kontuzje, do tego przez cały tydzień miał grypę. Kilka dni przed walką pomyślałem "to się nie uda" - mówi promotor Eddie Hearn, cytowany przez "The Sun".
Na domiar złego na kilka chwil przed pierwszym gongiem pojawił się kłopot z rękawicą Joshuy. - Byliśmy już w szatni, Anthony ubiera rękawicę i zniknął mu kciuk. To było trzy minuty przed wyjściem na ring! Decyzja: szybka zmiana rękawicy, ubranie nowej, ponowne "tejpowanie". I ponowne myśli "to musi pójść źle" - zdradza Hearn.
Obóz Joshuy, jak relacjonuje "The Sun" był przerażony. "Nikt nawet nie myślał o zwycięstwie" - donosi dziennik. Brytyjczyk, mimo kłopotów, stanął jednak na wysokości zadania i przed 80 tys. kibiców znokautował Powietkina.
Teraz Joshua chce walki z Deontayem Wilderem. 28-latek pragnie bowiem wszystkich mistrzowskich pasów, a do kolekcji brakuje mu tylko tytułu federacji WBC. Ten jest obecnie w rękach Wildera.
ZOBACZ WIDEO: Krzysztof Wielicki ma nowy pomysł, jak zdobyć K2 zimą. "Musimy zmienić trzy rzeczy"