1 grudnia w Staples Center w Los Angeles Tyson Fury (27-0, 19 KO) stanie do walki z Deontayem Wilderem (40-0, 39 KO). Stawką pojedynku będzie pas mistrza świata federacji WBC w wadze ciężkiej, który posiada Amerykanin.
30-letni Fury w tym roku powrócił na ring po ponad dwuletniej przerwie. Brytyjczyk stoczył dwa pojedynki, pokonując Sefera Seferiego i Franceso Pianetę. Teraz zapowiada odzyskanie tytułu mistrza świata.
Jednocześnie bokser wysłał sygnał ostrzegawczy do obozu Wildera. - Porywają się z motyką na słońce. Myślą, że chcę tylko zarobić, a mnie w ogóle nie obchodzą pieniądze. Pamiętajcie, że to ja wybrałem Wildera, a nie on mnie. Mogłem walczyć z leszczami, ale wybrałem jego. Poprosiłem Franka, żeby im powiedział, że wracam tylko dla kasy. Dlatego się zgodzili na tę walkę. Wkręciłem ich - cytuje wypowiedzi Brytyjczyka portal bokser.org.
- Myślą, że będą walczyć z jakimś grubym angielskim idiotą. Nie wiedzą, na co się piszą. Wilder popełnił największy błąd w życiu - dodał w swoim stylu.
Przypomnijmy, że zainteresowanie walką z Wilderem wyraził inny mieszkaniec Wielkiej Brytanii - Anthony Joshua. Mistrz świata federacji WBA, WBO, IBF i IBO chce zwycięstwa Amerykanina i walki z nim w 2019 roku.
ZOBACZ WIDEO: Dariusz Michalczewski: Zarobiłem w boksie 40 mln euro. Wolę, żeby inni mi zazdrościli niż się nade mną litowali