Na początku października 42-letni Tomasz Adamek uległ przez KO w 2 rundzie Jarrellowi Millerowi (22-0-1, 19 KO). Stawką tego starcia było prawo walki o regularny pas mistrza świata federacji WBA z Fresem Oquendo.
- Pragnął jeszcze jednej wielkiej szansy. Dostał ją, ale zderzył się ze 150-kilogramową eksplozywną masą Jarrella Millera i trzeba było dać sobie spokój - mówi promotor pięściarza Mateusz Borek w rozmowie z "Przeglądem Sportowym".
Tuż po zakończeniu walki Borek przekonywał, że Adamek nie stoczy pożegnalnej, 60. walki na zawodowym ringu. Po upływie ponad dwóch miesięcy sytuacja uległa nieco zmianie i być może pięściarz pokaże się jeszcze raz publiczności. Tym bardziej, że W 2019 roku Tomasz Adamek będzie obchodzić 20-lecie występów.
- Jest perspektywa stoczenia walki numer 60. Tomek odpowiedział: "Myślę". Okaże się, czy pożegna się w 8-rundowej walce ze średnim rywalem czy wejdzie na ring, aby powiedzieć "dziękuję" w garniturze - zdradza Borek.
- Tomek przez wiele lat reprezentował Polskę, ma wielu przyjaciół. Chciałbym, aby podczas jednej z gal mógł się z nimi pożegnać. Nie wiem, czy ja będę jej organizatorem, czy porozumiałbym się z którymś promotorem. Przedwczoraj rozmawiałem przez telefon z Ziggym Rozalskim, kilka dni temu także z Tomkiem. Decyzja o zakończeniu kariery została już podjęta, wielkich wyzwań sportowych na pewno nie będzie. Moglibyśmy zrobić dziesięć kolejnych walk z zawodnikami z miejsc 30.-60. na świecie, a Tomek wygrałby dziewięć z nich. Ten facet ma 42 lata, miliony na koncie i jedno zdrowie - komentuje promotor pięściarza.
W weekend w Radomiu odbędzie się "Wojna Domowa", gala organizowana przez Borka. Walką wieczoru będzie pojedynek Roberta Parzęczewskiego z Dariuszem Sękiem.
ZOBACZ WIDEO DSF 18: Piorunujący nokaut Sarary. "To nie są szachy, my chcemy urwać sobie głowy"