Do walki obu pięściarzy doszło 1 grudnia w Staples Center. Pojedynek zapowiadany był jako jedno z najważniejszych starć XXI wieku w wadze ciężkiej. Zdaniem bukmacherów faworytem był broniący tytułu mistrza świata federacji WBC - Deontay Wilder.
Od pierwszego gongu przewagę w ringu posiadał Tyson Fury, który częściej trafiał Amerykanina. "Bronze Bomber" skupiony był na ciosach z prawej ręki, jednak Brytyjczyk skutecznie unikał tych uderzeń. W dziewiątej odsłonie Wilder trafił mocno lewym, po czym Fury znalazł się na deskach. Zdołał on szybko otrząsnąć się po tym nokdaunie i w dalszym ciągu prowokował obrońcę tytułu do ataków.
33-latek w dwunastej rundzie w końcu znalazł miejsce, aby ulokować swój potworny prawy i posłał Brytyjczyka po raz drugi na matę ringu. Wyraźnie oszołomiony "Olbrzym z Wilmslow" wstał i zdołał dotrwać do końca pojedynku. Wielu ekspertów boksu na świecie nie mogło uwierzyć, że pięściarz zdołał podnieść się po takim ciosie.
Po niezwykle emocjonującej potyczce sędziowie punktowi zmuszeni byli wyłonić zwycięzce. Alejandro Rochin wytypował 115-111 dla Wildera, Robert Tapper 114-112 dla Fury'ego, natomiast Phil Edwards 113-113 i walka zakończyła się niespodziewanie remisem.
Według Premier Boxing Champions ostatnia runda zasłużyła na miano najlepszej rundy 2018 roku.