Adam Kownacki o ciężkich początkach kariery. "Niedawno byłem nikim, teraz niektórzy już mi wieszają mistrzowski pas"

Getty Images / Rich Schultz / Na zdjęciu: Adam Kownacki
Getty Images / Rich Schultz / Na zdjęciu: Adam Kownacki

W ostatnim czasie bardzo rozwija się kariera Adama Kownackiego. "Babyface" zapowiada, że jego celem jest mistrzostwo świata, które jest już na wyciągnięcie ręki. Polak opowiada również o trudnych początkach w Stanach Zjednoczonych.

W tym artykule dowiesz się o:

Rok 2018 oraz początek 2019 Adam Kownacki może uznać za bardzo udany. Polak pokonał jednogłośną decyzją sędziów m.in. byłego mistrza świata w wadze ciężkiej - Charlesa Martina oraz znokautował byłego pretendenta do tytułu - Geralda Washingtona. "Babyface" w rozmowie z TVP Sport opowiedział o niełatwych początkach w Stanach Zjednoczonych oraz ciężkiej pracy, dzięki której jest tak wysoko notowanym zawodnikiem.

- Komuna dała mocno popalić mojej rodzinie i ojciec z matką zdecydowali, że trzeba coś zmienić. Rzutem na taśmę, w ostatnim dniu wysłali zgłoszenie na losowanie zielonej karty. Wylosowali ją i tak nasze życie zostało wywrócone do góry nogami. Ja nie chciałem jechać, miałem siedem lat, uciekałem do kolegów i z nimi się ukrywałem mając nadzieję, że mnie nie zabiorą. Zabrali. Łomża i Nowy Jork to dwa różne światy, dla takiego małego chłopaka olbrzymi szok. Łatwo nie było, języka uczyłem się oglądając Power Rangers, ale dałem radę, cała rodzina dała radę. Kocham Amerykę, wiem, że dzięki niej osiągnąłem to, co osiągnąłem, ale cały czas czuję się tutaj jak imigrant. Serce jest biało-czerwone i takie pozostanie na zawsze - stwierdził zawodnik.

Zobacz także: Problemy Krzysztofa Włodarczyka. "Diablo" prowadził auto mimo zakazu sądowego

- Trenuję już 15 lat, ale wcześniej też walczyłem, tyle że na ulicy. Czy też miałem tam bilans dodatni? Wygrywałem, ale największe zwycięstwo jest takie, że teraz rozmawiam z wami, a nie siedzę w więzieniu. Nikogo się jednak nie bałem, ani wtedy, ani teraz. Celem jest mistrzostwo świata i powtarzam to od pierwszego sparingu w mojej karierze. Wielu się z tego śmiało, dopiero jak pokonałem Artura Szpilkę, to zaczęli mnie poważniej traktować. Odbiór mojej osoby przez ten czas diametralnie się zmienił - jeszcze niedawno byłem nikim, teraz niektórzy już mi wieszają mistrzowski pas. Wszystko osiągnąłem jednak własnymi rękoma, nikt nigdy niczego nie dał mi w prezencie. Praca, praca, praca i cierpliwość. Bez tego nie ma sukcesów. To tyczy się całej mojej rodziny - jeden brat pracuje w oddziale antyterrorystycznym, drugi świetnie radzi sobie na budowie. Rodzice zaryzykowali, chcieli, byśmy mieli lepsze życie i mamy. Dzięki nim i dzięki ciężkiej pracy - powiedział Kownacki.

Swój kolejny pojedynek na zawodowym ringu "Babyface" stoczy najprawdopodobniej 18 maja na gali w Nowym Jorku. Wciąż nie wiadomo, kto będzie rywalem Polaka, jednak ogłoszenie walki powinno nastąpić w najbliższych dniach.

Zobacz także: Kamil Łaszczyk: Wierzę, że wrócę i będę walczył o mistrzostwo świata

ZOBACZ WIDEO: Radosław Paczuski zaskoczył w debiucie. "MMA trenuje dopiero od pięciu tygodni!"

Komentarze (3)
SUKCESY PIS
14.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
FAJNY CHLOPAK I DOBRY BOKSER. MAM NADZIEJE, ZE NIE ZAKRECI MU SIE W GLOWIE OD SUKCESOW... 
avatar
obywatelak
14.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jaka komuna dała popalić?Amerykanie teraz doją Polskę tylko u ciebie punkt widzenia zależy gdzie masz dupę.Po polsku jeszcze mówies? 
avatar
Woj Góra
13.03.2019
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Kownacki nie gwiazdorzy , dlatego da się lubić