Pojedynek Macieja Sulęckiego odbył się na gali w Filadelfii, rodzinnym mieście rywala Polaka - Gabriela Rosado. Podczas tego wydarzenia, głównym starciem wieczoru była walka Tevina Farmera z Jolo Carrollem. Przeciwnik warszawianina, to bez wątpienia jedno z najtrudniejszych wyzwań w dotychczasowej karierze "Stricza". Był to pierwszy bój 29-latka w narożniku z Piotrem Wilczewskim, który zastąpił ś.p. Andrzeja Gmitruka.
Zdecydowanym faworytem bukmacherów przed tym starciem był Sulęcki. Szanse bardziej doświadczonego Rosado, który dwukrotnie stawał do walki o mistrzostwo świata, oceniano znacznie niżej. Podczas oficjalnego ważenia pięściarze zanotowali niemal identyczne wyniki, długo natomiast trwała ich konfrontacja twarzą w twarz. Zawodnicy na konferencji prasowej zapowiadali ringową wojnę i słowa dotrzymali.
Zobacz także: Znana jest data powrotu Tysona Fury'ego. Rywalem prawdopodobnie Oscar Rivas
Świetny początek Sulęckiego
Obaj pięściarze rozpoczęli pierwsze starcie dość spokojnie. Maciej Sulęcki starał się kontrolować i trzymać dystans ciosami prostymi z lewej ręki, Gabriel Rosado wbrew zapowiedziom nie przystąpił do huraganowego ataku. W drugiej minucie premierowej odsłony "Striczu" trafił fantastycznym prawym, który posłał Amerykanina na deski. Spokojny Polak nie kontynuował jednak ataku, lecz w dalszym ciągu dyktował warunki w ringu.
Drugie i trzecie starcie, to w dalszym ciągu dominacja warszawianina, który wywierał presję na 33-latku. Rosado nastawił się w głównej mierze na kontry z prawej ręki, które rzadko dochodziły do szczęki Polaka. Należy pochwalić Macieja Sulęckiego za bardzo wszechstronny boks, z którym wyraźne problemy miał były pretendent do tytułu mistrza świata.
Od czwartej odsłony swoją taktykę starał się realizować Rosado, który co jakiś czas próbował wchodzić w półdystans i tam szukać drogi do szczęki "Stricza". Efektów ofensywy Amerykanina nie było jednak widać. W przerwie, szkoleniowiec Polaka podpowiadał mu, aby cały czas boksował aktywnie lewą ręką i kończył akcje prawym prostym, co dawało świetne efekty.
W piątej rundzie obraz pojedynku nie uległ zmianie. Wciąż kontrolę nad wydarzeniami posiadał Sulęcki, który stopował skutecznie Amerykanina. Ten jednak coraz śmielej atakował i niektóre z jego uderzeń doszły do głowy jednego z najlepszych polskich zawodników.
Niezwykłe emocje w ostatnich rundach
Półmetek pojedynku zdecydowanie należał do wyraźnie aktywniejszego i stawiającego na skuteczny pressing Sulęckiego. W starciu numer sześć i siedem nadal przeważał "Striczu", choć rundy były minimalnie bardziej wyrównane niż na początku walki. Wciąż doskonałą pracę wykonywała lewa ręka Polaka, którą raz po raz lokował ciosy proste na głowie Rosado.
Od ósmej odsłony zauważalna była przewaga kondycyjna warszawianina, który skutecznym balansem tułowia i odchyleniami, unikał ciosów sierpowych byłego pretendenta do tytułu mistrza świata. Maciej Sulęcki dzięki doskonałej pracy nóg oraz świetnemu lewemu, sukcesywnie rozbijał twarz niekiedy bezradnego Rosado. Amerykanin swoimi gestami starał się sprowokować polskiego reprezentanta do wymiany ciosów, co na jego nieszczęście się udało. Po świetnej kombinacji lewy-prawy, "Striczu" posłał po raz drugi na matę ringu mieszkańca Filadelfii, który podniósł się i zdołał dotrwać do końcowego gongu.
Pod koniec dziewiątej rundy bardzo niespodziewanie Rosado trafił Polaka, który znalazł się na deskach. Amerykanin kontynuował swój atak i Sulęcki po raz drugi padł na matę ringu. Po wyliczeniu do ośmiu wybrzmiał gong kończący rundę i wyraźnie zamroczony "Striczu" udał się do narożnika.
W dziesiątej rundzie rozpętała się prawdziwa wojna. Rosado mający świadomość tego, że przegrywa na punkty, zaatakował od samego początku. Mimo uwag Piotra Wilczewskiego, Sulęcki nie kontynuował walki w dystansie, przyjął natomiast warunki Amerykanina. Polski pięściarz wykazał się jednak wielkim hartem ducha i nie pozostawał dłużny 33-latkowi. Obaj pięściarze wymianą uderzeń zakończyli ostatnie starcie, za które zostali nagrodzeni gromkimi brawami.
O wyniku rywalizacji zmuszeni byli zadecydować sędziowie. Arbitrzy wypunktowali: dwukrotnie 95:91 oraz 95:93, wszyscy jednogłośnie dla Macieja Sulęckiego, który zdobył wakujący interkontynentalny pas federacji WBO w wadze średniej.
Zobacz także: 16-latek na ringu. Młodzieniec podpisał zawodowy kontrakt z Bobem Arumem
Dzięki temu zwycięstwu Maciej Sulęcki w kolejnym boju najprawdopodobniej zmierzy się z mistrzem świata federacji WBO w wadze średniej - Demetriusem Andrade. Takie informacje podczas konferencji przed pojedynkiem ujawnił organizator gali w Filadelfii Eddie Hearn, który na co dzień współpracuje z platformą DAZN. Polak miał stanąć naprzeciw Amerykanina pod koniec 2018 roku, jednak ten zdecydował się na wybór innego, łatwiejszego rywala.