Maciej Sulęcki: To jest boks, pewnie jeszcze nie raz upadnę, ale zawsze będę wstawał

Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Maciej Sulęcki
Getty Images / Elsa / Na zdjęciu: Maciej Sulęcki

- W boksie jak w życiu, wstydem nie jest znaleźć się na deskach, najważniejsze jest, aby powstać - powiedział Maciej Sulęcki, który pokonał Gabriela Rosado. Polak już w 1. rundzie posłał na deski Amerykanina. Na hali zapanowała konsternacja.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Mateusz Hencel, WP SportoweFakty: Panie Macieju, przede wszystkim wielkie gratulacje. Spora dramaturgia, ale ostatecznie upragnione zwycięstwo. Pierwsza runda i tu zaskoczenie, Rosado na deskach. A to nie jest zawodnik, który ma w zwyczaju padać na ringu.[/b]

Maciej Sulęcki, jeden z najlepszych polskich pięściarzy:

Dokładnie tak, dla mnie to też było zaskoczenie. Wiedziałem, że mam w prawej ręce dużą moc. Mówił mi to również mój trener Piotr Wilczewski, że czuć te uderzenia. Wiedziałem, że jak mocno trafię, to będą problemy, ale nie spodziewałem się, że już w pierwszej rundzie. Tym bardziej, że Gabriel Rosado nie jest zawodnikiem, który lubi padać na deski. Rozpoczęło się naprawdę bardzo dobrze, otworzyło mi to pojedynek i od razu psychicznie lepiej do niego podszedłem.

Kolejne rundy to dominacja i dobra praca lewym prostym. Była pełna kontrola nad wydarzeniami w ringu. W ósmej odsłonie ponownie Rosado na deskach, świetna kombinacja lewy-prawy. Wszyscy myśleli, że to koniec.

Ja też tak pomyślałem, a to był duży błąd. Po tym uderzeniu, po którym padł, rozwaliłem sobie rękę. To właśnie wtedy pojawiła się kontuzja i bardzo duży ból. Niestety, podszedłem do tego bardzo lekceważąco. Pomyślałem, że nie będę szedł na wiwat na Rosado z mocnymi ciosami i starał się skończyć walkę, z tego względu, że ta ręka mogła być złamana i wtedy walka z Demetriusem Andrade byłaby przełożona. To mój błąd, bo poczułem się już wygranym. Miałem gdzieś z tyłu głowy tę potyczkę z Andrade. Chciałem dokończyć na spokojnie tę walkę, ale rozkojarzenie zrujnowało cały plan. Rosado okazał się być twardzielem i charakterniakiem, wyczuł moment, trafił mnie i niestety, na własne życzenie się uśpiłem.

Drugi nokdaun to dobry cios z prawej ręki. Chciałem skontrować go lewym sierpowym, ale się nie udało. Powinienem schować się za podwójną gardą. Po pojedynku dostałem burę od Piotra Wilczewskiego, należało w tym momencie skupić się na obronie, a ja wszedłem w wymianę. Później było jeszcze kilka ciosów w tył głowy i upadłem drugi raz. Myślę jednak, że ten drugi nokdaun był spowodowany głównie uderzeniami w tył głowy.

ZOBACZ WIDEO: Andrzej Borowczyk o dramatycznym wypadku Kubicy: W głowie kołatały się najgorsze myśli

Nie wiem, czy pan wie, ale ta runda trwała około 10 sekund za długo, dziwne.

Będąc w ringu, nawet tego nie odczułem. Ściany pomagają gospodarzom. Tak naprawdę powinienem po walce wytargać za ucho sędziego oraz Rosado za uderzenia w tył głowy, ponieważ to było niesportowe, a na ulicy nie jesteśmy. Wiadomo ile jest sytuacji uszczerbku na zdrowiu przez takie zagrywki, to było nie w porządku.

Zobacz także: Krzysztof Włodarczyk prowadził auto bez prawa jazdy. Bokser tłumaczy sytuację. "Większość kierowców to nieudacznicy"

Dziesiąta runda to prawdziwa ringowa wojna. Poszedł pan na wymianę z Rosado, ten widział, że przegrywa na punkty i musi pana znokautować.

On musiał iść do przodu. Teraz słyszę różne głosy, że z Jacobsem padłeś, z Rosado padłeś. Ja zawsze byłem zawodnikiem, który boksował na pograniczu dużego ryzyka. Wchodzę w ciosy, po prostu boksuję tak, żeby walczyć, lubię wojny. Zdarza mi się upaść, ale zawsze się podnoszę i to jest najważniejsze. W boksie jest jak w życiu, wstydem nie jest znaleźć się na deskach, najważniejsze jest to, aby powstać. Problem jest wtedy, gdy się nie podnosisz, a ja to zrobiłem. To jest walka, to jest boks, pewnie jeszcze nie raz upadnę, ale zawsze będę wstawał, to jest część tego sportu.

Było coś w boksie Rosado, co panu w ringu przeszkadzało, czymś Gabriel zaskoczył?

Największy problem miałem z jego ruchliwością, gdy obniżał pozycję. Wiedzieliśmy, że będzie to robił, nurkował dość mocno, natomiast nie sądziłem, że będzie go tak ciężko złapać. To mi sprawiało największy problemy. Niestety, nie mieliśmy takiego sparingpartnera, który tak by boksował. Na resztę byliśmy świetnie przygotowani.

Jak pan się czuł kondycyjnie, z naszej perspektywy wyglądało to naprawdę dobrze.

Kondycyjnie wszystko było super. Gdybym tylko w ósmej rundzie nie rozwalił tej ręki, gdybym nie miał świadomości w głowie, że może być ona złamana, to tę walkę pewnie skończyłbym przed czasem. Widziałem, że Rosado jest zamroczony.

Zobacz także: Trener Arreoli chętny na starcie z Kownackim. "Adam, jestem twoim fanem"

Co z tą ręką dokładnie? Był pan wczoraj u lekarza.

Na szczęście ręka nie jest złamana, po prostu bardzo mocno stłuczona i cały czas napuchnięta. Byłem u lekarza z rentgenem i wszystko jest dobrze, mocne stłuczenie.

Czyli pewnie koło dwóch tygodni przerwy?

Nawet nie, zrobię sobie tydzień wolnego i wracam na salę.

Przed panem teraz najprawdopodobniej starcie o mistrzostwo świata federacji WBO z Andrade.

Nawet nie najprawdopodobniej, tylko raczej na 100 proc. Czekamy teraz na ogłoszenie daty oraz miejsca, ma być to połowa lub koniec czerwca. Walka z Andrade jest niemal pewna, czekamy na potwierdzenie.

Do walki miałoby dojść 15 bądź 22 czerwca, nie za szybko?

To 3 miesiące, więc nie jest za szybko, wręcz idealnie. Teraz regeneracja, tydzień bądź dwa, a do walki jeszcze 14 tygodni. Ja potrzebuję 10 tygodni treningu, więc to na pewno nie jest za szybko. W tym tygodniu sobie odpocznę, w następnym może wyjadę gdzieś z rodziną na kilka dni lub wrócę od razu na salę. Na pewno chcę coś zacząć robić już w przyszłym tygodniu. Trzeba zachowywać ciągłość, bo tak jest najlepiej. Teraz na gorąco wiemy, co trzeba poprawiać i będzie to nam najlepiej wychodziło. Chcę też wyjść w dobrej formie na te przygotowania. Jesteśmy świeżo po walce z Rosado, więc pojedynek z Andrade jeszcze lepiej się sprzeda. Trzeba kuć żelazo, póki gorące.

To była pana pierwsza potyczka w narożniku z Piotrem Wilczewskim. Jak z pana perspektywy wyglądała współpraca w ringu?

Ja jestem bardzo zadowolony. "Wilku" świetnie się spisał, niektórych jego zaleceń w ringu nie wykonałem, ale to on uspokoił ten pojedynek lewą ręką. Cały czas mówił mi w narożniku, żeby do niej wracać i nią ustawiać walkę. To samo przekazywał przed starciem, zapowiadał, że lewy prosty ustawi Rosado. To się spełniło, uwagi też były cenne, naprawdę jestem zadowolony.

Była męska rozmowa po walce?

Oczywiście, rozmawialiśmy z trenerem. Powiedział mi, co go boli, przekazał swoje uwagi, ale było to bardziej na zasadzie wymiany poglądów. Piotrek powiedział, czego ode mnie wymaga, jak musimy pracować. Była wychowawcza rozmowa, nie ma co ukrywać.

Źródło artykułu: