Krzysztof Głowacki po walce z Briedisem: Nie poddam się. Wrócę

Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Krzysztof Głowacki
Newspix / PIOTR KUCZA/FOTOPYK / Na zdjęciu: Krzysztof Głowacki

Kamery TVP Sport weszły do szatni Krzysztofa Głowackiego po walce z Łotyszem Briedisem. Polak przekazał krótką, ale treściwą wiadomość do kibiców: Nie poddam się. Wrócę.

W tym artykule dowiesz się o:

Do skandalicznych wydarzeń doszło podczas walki Krzysztofa Głowackiego z Mairisem Briedisem. Polak przegrał przed czasem w trzeciej rundzie, lecz wcześniej było sporo kontrowersyjnych sytuacji. Głównym winowajcą jest sędzia ringowy - Robert Byrd.

W drugiej rundzie "Główka" został uderzony łokciem, co wyraźnie go zamroczyło. Briedis wykorzystał tę sytuację i posłał na deski Głowackiego.

Polak podniósł się i wybił gong kończący rundę, jednak sędzia ringowy - Robert Byrd - nie słyszał go i dopuścił do drugiego nokdaunu.

ZOBACZ WIDEO Boks. Głowacki - Briedis. Sauerland twierdzi, że sędzia popełnił tylko jeden błąd

Zobacz także: Głowacki - Briedis. Polak opuścił halę o 4 nad ranem. Będzie protest do WBC i WBO

Kamery TVP Sport weszły do szatni Krzysztofa Głowackiego po walce z Łotyszem Briedisem. Na jego twarzy było widać duże rozczarowanie wynikiem i przebiegiem całej walki. - Przepraszam kibiców za taką walkę. Wyszło jak wyszło - zaczął bokser.

Ludzie z jego otoczenia (nie było ich widać na nagraniu) momentalnie się wtrącili: "nie przepraszaj! nie masz za co", "zostałeś oszukany" - takie zdania można było usłyszeć.

- Muszę to jeszcze raz wszystko zobaczyć, ale na pewno nie poddam się. Wrócę - przekazał bokser.

Promotor Andrzej Wasilewski zapowiedział złożenie protestu do WBC i WBO.

Polak halę opuścił dopiero o... 4 nad ranem. Głowacki musiał bowiem poddać się przymusowej kontroli antydopingowej.

Zobacz także: Głowacki - Briedis: Ryga - miejsce w oparach absurdu. Granica żenady została przekroczona
 

Źródło artykułu: