- Nie zapomnij o tym. Znalazłem cię, gdy byłeś uzależniony od kokainy, wielki jak dom i myślałeś o samobójstwie. Doprowadziłem cię do wielkiego boksu - tak Deontay Wilder prowokował Fury'ego przed walką rewanżową. To tylko trzy zdania, a tak wiele mówią o życiu "Króla Cyganów". W nich zawarta jest przykra strona jego kariery i jednocześnie klucz do wygranej z Wilderem - motywacja.
Kiedy w 2016 roku Tyson Fury pogrążał się w używkach i depresji, większość, a nawet on sam spisała go na straty. Było blisko, a teraz wspominalibyśmy go jako pogromcę Kliczki, który nie udźwignął swojej sławy i targnął się na życie, osierocając pięcioro dzieci.
Tak, na całe szczęście, się nie stało, bo po Kliczce do dość przewidywalnej wagi ciężkiej wszedł Anthony Joshua, a Deontay Wilder z każdą walką udowadniał, że pas WBC na jego biodrach zawisł nieprzypadkowo. Fury zobaczył, że ma jeszcze sporo do udowodnienia bokserskiemu światu, a przede wszystkim swoim bliskim. Z czasem wszyscy byliśmy świadkami jego niezwykłej metamorfozy i powrotu króla do ringu.
ZOBACZ WIDEO: "Klatka po klatce" #42: patowa sytuacja ws. starcia Gamrot - Parnasse. "Na pewno teraz nie dojdzie do tej walki"
Pierwsza walka z Wilderem z dzisiejszego punktu widzenia była błędem. Gdyby "Król Cyganów" po powrocie dał sobie dłuższy czas na przygotowania do pojedynku o pas, już wtedy odzyskałby koronę. Drugą walkę Fury rozegrał po profesorsku. Nie dał się zranić "Brązowemu Bombardierowi", a sam z każdą minutą doprowadzał do jego destrukcji. W oczach mistrza widać było strach i bezradność.
Tak bezzębnego obrońcy tytułu mistrza świata nie widziałem już dawno. Fury prowadził wysoko u wszystkich sędziów punktowych i pozwolił sobie na show, którego kibice oczekiwali. W takiej formie chcemy go oglądać jak najdłużej.
Demony powrócą?
Oby tylko nie powtórzył się scenariusz z końca 2015 roku, kiedy po wielkim sukcesie, przyszedł największy życiowy kryzys. Co tym razem stanie się z psychiką mistrza? Jakie ma dalsze plany?
- Po walce planuję się upić kokainą i prostytutkami. Zawsze wybieram te najtańsze, które oddają się za 30 dolców... Przed seksem z nimi podaję sobie w zastrzyku penicylinę. Będę się bawić do upadłego, tak jak przygotowywałem się do tej walki - jeśli te słowa okażą się prawdziwe, to oprócz zderzenia z bokserskim geniuszem, mamy do czynienia z najbardziej gnuśnym królem w historii wagi ciężkiej. Jeśli to żart, to kiepski, chyba, że żona 31-latka z Wilmslow podziela humor męża.
Skosztował krwi
Brytyjczyk harował najciężej w karierze, aby ponownie wejść na szczyt. Fury chciał poczuć krew Amerykanina na własnej skórze i tego dokonał. Co więcej, nawet jej skosztował, bo przecież nie byłby sobą, gdyby w ringu skupił się tylko na boksowaniu.
Kto może zagrozić jego panowaniu? Wydaje się, że w takiej dyspozycji nawet Anthony Joshua nie będzie w stanie go zatrzymać. Niestety "Król Cyganów" jest w stanie pokonać siebie sam i już raz byliśmy tego świadkami, kiedy upadł na samo dno. Historia lubi się powtarzać, ale oby tym razem psychika Fury'ego zwyciężyła.
Kto następny?
Tyson Fury, aby rządzić, potrzebuje nowych wyzwań. On nie cierpi stagnacji, o czym świadczą występy m.in. w WWE. Wydaje się, że najrozsądniejszą z opcji będzie unifikacyjna walka z Anthonym Joshuą. Według mnie trylogia z Wilderem, choć zapisana w kontraktach, nie ma większego sensu. Po walce w Las Vegas nie ma przecież nawet cienia wątpliwości, kto z nich jest lepszym bokserem. Fury zabrał Wildera na uniwersytet i zakończył wykład przed czasem, śpiesząc się na bankiet. Taki fenomen rodzi się raz na milion.
Waldemar Ossowski
Inne teksty autora>>>
Czytaj także:
Charles Martin znokautował Geralda Washingtona w eliminatorze IBF
Porażka "Lorda". Polak poddany w pierwszej rundzie