To była walka bezdyskusyjnego mistrza świata wagi super średniej (76,2 kg) i bezdyskusyjnego mistrza wagi junior średniej (69,85 kg). Faworytem wydawał się reprezentant cięższej dywizji wagowej - Saul Alvarez. W pierwszych rundach Meksykanin wyraźnie zdominował rywala. Mogło się nawet wydawać, że szybko dojdzie do końca rywalizacji.
Jermell Charlo przebudził się nieco w piątej rundzie. Ale ataki wciąż rozpoczynał Alvaraz, Charlo po prostu był aktywniejszy w obronie i potrafił się dobrze odgryźć.
Co jednak z tego, kiedy nie mógł przejąć inicjatywy. Jeszcze w dodatku na jego niekorzyść Alvarez posłał go na deski w siódmej rundzie. Charlo wyglądał wtedy na boksera, który ma już dość pojedynku.
Wstał, kontynuował rywalizację, lecz nie było widać po nim wielkiej wiary w zwycięstwo. Na kartach punktowych przegrywał wyraźnie i powinno mu zależeć na nokaucie. Tymczasem to Meksykanin dążył do zakończenia pojedynku przed czasem. To ostatecznie nie miało miejsca.
Po ostatnim gongu sędziowie punktowali na korzyść Alvareza 119:108, 118:109 i 118:109. To oznacza, że Meksykanin odniósł 60. zawodowe zwycięstwo w karierze i tym samym obronił tytuły WBC/WBA/IBF/WBO w kategorii do 76,2 kg.
Czytaj także:
Potężny nokaut na Fame MMA. Współwłaściciel organizacji pokonał prezesa FEN [WIDEO]
ZOBACZ WIDEO: "Jestem rozgoryczony". Mateusz Gamrot szczerze po walce z Rafaelem Fizievem