Płeć Lin, podobnie jak Imane Khelif, podważał cały świat. Głównym argumentem w tym sporze był fakt, że jakiś czas temu Międzynarodowe Stowarzyszenie Boksu (IBA), zdyskwalifikowało obie zawodniczki z powodu "niespełnienia przez nie kryteriów kwalifikowalności do udziału w zawodach kobiet". O sprawie pisaliśmy szeroko już na początku igrzysk (TUTAJ).
Rzecz w tym, że IBA, delikatnie rzecz mówiąc, nie cieszy się najlepszą opinią na arenie międzynarodowej, a szefem organizacji jest skorumpowany rosyjski oligarcha, Umar Kremlow.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Wybory w rosyjskim stylu
International Boxing Association (IBA) to jedna z najstarszych federacji bokserskich na świecie. Jeszcze do niedawna to właśnie ta organizacja była odpowiedzialna za nadzorowanie zmagań bokserskich podczas letnich igrzysk olimpijskich. Zmieniło się to dopiero w 2020 roku, kiedy to MKOL postanowił zawiesić federację z uwagi na trawiące ją problemy finansowe.
Problemy te sprawiły, że w 2022 roku ponownie na szefa IBA wybrany został Umar Kremlow. Delegatom nie przeszkadzał fakt, że już od dobrych kilku miesięcy na Ukrainę spadały rosyjskie rakiety.
- Podczas zjazdu nie było żadnego zaskoczenia. Aplikację trzeba było złożyć kilka miesięcy wcześniej, a później kandydatury były weryfikowane. Same wybory były bardzo szybkie i przebiegły bez większych niespodzianek, a wojna nie miała wpływu na ich przebieg. Nie było też żadnego zamieszania czy protestów. Na początku było dwóch kandydatów, ale po wycofaniu Holendra Borisa van der Vorsta było przesądzone, że Kremlow wygra. Ostatecznego wyboru dokonano przez aplauz publiczności - tłumaczył na naszych łamach Grzegorz Nowaczek, szef Polskiego Związku Bokserskiego.
Głównym argumentem stojącym wówczas za Kremlowem, były olbrzymie pieniądze, które niosła za sobą jego kandydatura i stojący za nią Gazprom. Aby jednak nie mieć żadnych wątpliwości co do zwycięstwa, wcześniej... upewniono się co do braku konkurencji.
Wspomniany Boris van der Vorst został zdyskwalifikowany za rzekome zbyt wczesne rozpoczęcie kampanii wyborczej. Decyzję tę potępił m.in. Międzynarodowy Trybunał Arbitrażowy ds. Sportu (CAS).
Twór FSB
"Są głupi, ale bardzo interesowni" - w ten sposób jeden z byłych urzędników Kremla opisywał bezpośrednią ochronę Władimira Putina.
Jaki jednak związek ma rosyjska Prezydencka Służba Bezpieczeństwa ze sprawą Imane Khelif i Yu Ting Lin? Otóż to tam trzeba skierować swoje oczy, by zrozumieć, skąd na czele IBA wziął się Umar Kremlow, który rozpoczął dyskusję na temat płci obu zawodniczek.
Kluczową postacią w życiu Kremlowa jest bowiem Aleksiej Rubiżny. Ten były zawodowy bokser, w przeszłości elitarny żołnierz FSB, a następnie członek ścisłej straży Putina. Był on jedną z nielicznych tam osób, która faktycznie swoje stanowisko zawdzięczała nie znajomościom, a doświadczeniu i umiejętnościom.
To właśnie Rubiżny, który w 2016 roku przejął kontrolę nad rosyjskim boksem z rąk innego przybocznego Putina - Jewgienija Murowa, postanowił "stworzyć" Kremlowa, wcześniej niewiele znaczącą postać w świecie rosyjskiego boksu.
Kremlow znany był natomiast doskonale tamtejszemu wymiarowi sprawiedliwości, tyle że nie jako Umar Kremlow, a Umar Lutfullojew. Dane osobowe zmienił w 2010 roku, dzięki czemu niejako wyzerował swoją kartotekę, w której to widniały sprawy wymuszenia z 2004 roku czy pobicia w 2007.
Rosyjscy dziennikarze śledczy dotarli do jednego z dawnych znajomych Lutfullojewa, który miał im powiedzieć: - Umar, Tadżyk i muzułmanin z urodzenia, zmienił nazwisko i religię, aby im się przypodobać.
Kim natomiast byli "oni"? Chodzi tu oczywiście o kluczowe postacie rosyjskiej służby bezpieczeństwa, w tym Rubiżnego, z którym poznał się właśnie poprzez boks.
Wytrych dla możnych
Jednego Kremlowowi odmówić nie można - determinacji. Robił on wszystko, by w skorumpowanej Rosji osiągnąć sukces. Jednym z takich ruchów było chociażby dołączenie do Nocnych Wilków - największego w Rosji gangu motocyklowego, na którego zlotach zjawia się także sam Władimir Putin.
Staranie przyniosły jednak efekt. Z czasem nikomu nieznany Kremlow, zaczął wyrastać na liczącą się osobę w kraju. Dziś zarządza on nie tylko światową federacją bokserską, ale również chociażby topowymi w Rosji firmami bukmacherskimi czy dealerem samochodowym Rolf. Oczywiście wszystko to nie wzięło się z jego ciężkiej pracy. Przynajmniej nie na polu budowy danych spółek.
Wystarczy przytoczyć tu przykład wspomnianego Rolfa, należącego wcześniej do Siergieja Pietrowa, któremu to został odebrany za wspieranie opozycji. Znacjonalizowane przedsiębiorstwo trafiło chwilę później w ręce Kremlowa.
Skąd jednak taka hojność państwa dla stworzonego przez Rubiżnego magnata? Otóż w Rosji, zgodnie z prawem, urzędnicy państwowi muszą deklarować swoje dochody. To znacznie ogranicza pole manewru takich osób jak Rubiżny. Jednak Kremlow, nie będący urzędnikiem, może opływać w bogactwa w zasadzie bez ograniczeń. To otwiera protektorom takich osób wiele możliwości.
Rosyjscy dziennikarze śledczy twierdzą nawet, że dziś Kremlow jest już na tyle potężny, że zaczyna przejmować tereny wpływów największych rosyjskich mafiosów. Mafiosów, którzy przed Kremlowem, byli także kluczowymi postaciami rosyjskiego boksu. Kremlow pozostaje jednak nietykalny z uwagi na plecy w Służbie Bezpieczeństwa.
Opór jego wpływom postawił dopiero MKOL. Pierwsze wątpliwości co do decyzji IBA dotyczącej Khelif oraz Lin wzbudził moment jej ogłoszenia - chwilę po wygranej Khelif z Azalią Aminewą, rosyjską pięściarką, której rekord do tego momentu wynosił 0 porażek.
- Te dwie zawodniczki padły ofiarą nagłej i arbitralnej decyzji IBA - komentował rzecznik MKOL Mark Adams.
Nie wydaje się jednak, by posiadający tak potężne koneksje Kremlow, miał jakkolwiek przejąć się zdaniem światowej organizacji.
Czytaj także:
- Arteta kazał... okraść własnych piłkarzy
- Polski talent w Manchesterze United?