Z Paryża - Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
Julia Szeremeta jest bez wątpienia największą pozytywną niespodzianką w naszej kadrze olimpijskiej, ale i ona nie uniknęła w czasie igrzysk olimpijskich sporych błędów. Dzień przed walką na jej internetowym profilu zostały udostępnione posty wyśmiewające jej najbliższą rywalkę. To od razu zostało zauważone i było szeroko komentowane.
Tuż po walce Polka nie uniknęła pytań na drażliwy temat i po raz pierwszy odniosła się do całego zdarzenia. Została zapytana o to, czy faktycznie uważa, że jej rywalka jest mężczyzną i nie powinna zostać dopuszczona do rywalizacji kobiet oraz o to, dlaczego zamieściła w internecie memy sugerujące właśnie takie stanowisko.
- W czasie igrzysk to nie ja zajmowałam się swoimi mediami społecznościowymi. Chciałam się odciąć, więc w tym czasie posty wrzucał ktoś inny. Memy na profilu zobaczył trener i to on nakazał ich usunięcie. Zapewniam, że to nie ja zamieściłam te posty. Jeśli chodzi o całe zamieszanie z moją finałową przeciwniczką, to nie chcę się wypowiadać na ten temat - przyznała Julia Szeremeta.
ZOBACZ WIDEO: Wilfredo Leon zawiódł w finale? "Zabrakło tych strzelb"
Polka na własne życzenie wplątała się w dyskusję na temat kontrowersji dotyczących płci swojej najbliżej rywalki Lin Yu-ting. Tajwanka podczas ostatnich mistrzostw świata została zdyskwalifikowana za rzekome nieprawidłowe wyniki testów na płeć. MKOl nie miał jednak wątpliwości, że powinna ona startować w igrzyskach.
Trzeba przy tym dodać, że tuż po walce Polka zachowywała się wobec swojej rywalki zupełnie normalnie. Panie podziękowały sobie za pojedynek i okazywały sobie sporo szacunku. To wszystko nie pasowało do wcześniej publikowanych postów.
W trakcie finałowej walki było widać jednak różnicę poziomów pomiędzy Szeremetą a Yu-ting. Tajwanka jest dużo wyższa i silniejsza, a dzięki temu przez cały czas kontrolowała każdy ruch Polki i nawet przez moment nie poczuła się zagrożona. Nasza reprezentantka walkę kończyła z mocno podbitym okiem i choć w rozmowie z dziennikarzami bagatelizowała siłę ciosów przeciwniczki, to jednak jej twarz wskazywała na zupełnie coś innego.
- Tuż po walce cieszyłam się ze srebra, ale im więcej czasu mija od zejścia z ringu, tym bardziej żałuję, że nie udało mi się zdobyć złotego medalu. Za cztery lata wrócę na igrzyska i przywiozę złoto. Jeszcze nie rozmawiałam z trenerem na temat przyszłości, ale na pewno wrócę na igrzyska. Dziękuję kibicom za wsparcie podczas całego turnieju. Oni nieśli mnie w tym turnieju. Wierzę, że razem odbudujemy polski boks - dodała po walce Szeremeta.
Czytaj więcej:
Oto wielki plan Grbicia na kontuzje
Świetny występ polskiego kajakarza