Amir Khan postanowił wyprzedzić konkurencję i jako pierwszy wyzwał na pojedynek Floyda Mayweathera. "Money" w sobotę pokonał jednogłośną decyzją Marcosa Maidanę. "King Khan" był obecny w Las Vegas, gdzie na żywo był świadkiem tego pojedynku.
- Po obejrzeniu jego wygranej wierzę, że byłbym w stanie go pokonać. Floyd, jak wszyscy wiemy, nie jest najlepszym pięściarzem. Jego praca nogami jest coraz wolniejsza, atakuje tylko pojedynczymi uderzeniami i coraz więcej przyjmuje ciosów na głowę. Wiemy też, że Maidana nie jest najszybszy, a mimo tego celnie trafiał Floyda - powiedział Amir Khan w wywiadzie dla portalu SkySports.com.
[ad=rectangle]
Po dwóch porażkach z rzędu, jakich Khan doznał w 2011 i 2012 rku, powrócił on na zwycięską ścieżkę, odnotowując trzy wygrane - kolejno z Carlosem Molina, Julio Diazem i Luisem Collazo. Amir rozpoczął po sobotniej gali wymianę słowną z niepokonanym Amerykaninem.
- Teraz jest jasne, dlaczego walka pomiędzy mną a Mayweatherem nie została jeszcze zorganizowana. Czyżby on się obawiał szybkości, wybuchowości i siły? - zapytał retorycznie Khan.
Nie obyło się oczywiście bez tradycyjnego rzucenia wyzwania przez zawodnika urodzonego w Boltonie. Warto wspomnieć, że Khan jest uznawany przez ekspertów za najmocniejszego kandydata na kolejnego rywala Mayweathera, zaraz obok Manny'ego Pacquiao.
- Floyd, zróbmy to! - zakończył brytyjski bokser.