Na gali boksu zawodowego w Lubinie "Wiking" wypunktował w dziesięciorundowym starciu mieszkającego w Niemczech Nigeryjczyka. Zwycięstwo nie przyszło Polakowi jednak łatwo, a zaprezentowany styl pozostawiał sporo do życzenia.
[ad=rectangle]
- Wiedziałem, że to będzie o wiele niebezpieczniejszy rywal niż Travis Walker. Każdy spodziewał się mojego zwycięstwa przed czasem, jednak ja nigdy nie nastawiam się na nokaut. Chciałem po prostu wygrać. To bardzo twardy i mocno bijący zawodnik. Uwierzcie mi, że jego czysty cios mógłby zrobić krzywdę nie jednemu zawodnikowi - powiedział Mariusz Wach, dla którego była to trzydziesta wygrana w zawodowej karierze.
Sporo uwag do swojego podopiecznego po sobotnim występie miał także trener Piotr Wilczewski. Szkoleniowiec z Dzierżoniowa zarzucił 35-letniemu bokserowi braki w przygotowaniu fizycznym.
- Jaki morał po tej walce? Trzeba popracować dłużej na siłowni i nadrobić siłę, którą Mariusz stracił przez dwa lata przerwy. Nie ma co tego odkładać. Wzmocnienie fizyczne będzie teraz naszym głównym celem. Dopiero później będziemy myśleć o kolejnym przeciwniku - podkreślił szkoleniowiec polskiego ciężkiego.
- Z każdego występu trzeba wyciągać zarówno dobre wnioski jak i te złe. Obiecuję, że w następnej walce zobaczycie lepszego Mariusza Wacha - zapewnił z kolei główny bohater walki wieczoru, który już w środę ma zamiar wznowić treningi.