Mistrz świata federacji WBO nie może liczyć na spokojne przygotowania przed arcyważnym i długo oczekiwanym pojedynkiem z Mayweatherem, który odbędzie się 2 maja w Las Vegas. Pięściarski wirtuoz jest bowiem ścigany przez urząd podatkowy na Filipinach. Przestępstwa podatkowe mogą sięgać nawet siedmiu lat.
[ad=rectangle]
Ulubieniec filipińskich kibiców nie może liczyć na taryfę ulgową, mimo że płaci największe podatki w całym państwie. W 2013 roku zasilił skarb państwa o 163.840.000 pesos, to o 64 procent więcej niż drugi podatnik w tym kraju. Według Forbesa Pacquiao w 2014 roku zarobił 41 800 000 dolarów.
Przedstawiciele urzędu skarbowego twierdzą, że "Pac Man" nie przedstawił odpowiednich dokumentów potwierdzających jego płatności w USA, przez co nie może uniknąć wyższego opodatkowania na Filipinach.
Z kolei prawnicy słynnego boksera nie zgadzają się ze stawianymi zarzutami. 36-letni zawodnik wyjaśnił, że w 2008 i 2009 roku płacił podatek w Stanach Zjednoczonych, więc nie musiał tego robić w ojczyźnie, ponieważ oba kraje mają porozumienie umożliwiające obywatelom uniknięcia podwójnego opodatkowania.
Pacquaio uznawany jest w swoim kraju za bohatera narodowego. Choć jest jednym z najlepiej zarabiających sportowców na świecie, wielokrotnie brał udział w różnego rodzaju akcjach charytatywnych mających na celu walkę z ubóstwem. Szacuje się, że na nadchodzącej walce z Mayweatherem zarobi około 54 miliony funtów, zaś jego rywal wzbogaci się o 80 milionów funtów.