Paweł Głażewski: Ja go nie lubię, on mnie też, wystarczy iskra i będzie ogień

- Ja go nie lubię, on nie lubi mnie, gdy staniemy naprzeciw siebie, wystarczy mała iskra i będzie ogień! - mówi Paweł Głażewski przed długo wyczekiwanym rewanżem z Maciejem Miszkiniem.

Stawką walki, która jest główną atrakcją gali Wojak Boxing Night w Legionowie 18 kwietnia, będzie mistrzowski pas WBC Baltic w wadze półciężkiej.

Głażewski i Miszkiń po raz pierwszy zmierzyli się niemal równo rok temu, także w Legionowie. Po ośmiu dramatycznych rundach obfitujących w wymiany mocnych ciosów niejednogłośnie zwyciężył "Głaz", ale kibice Miszkinia uznali werdykt sędziów za krzywdzący dla ich ulubieńca.
[ad=rectangle]
- Popatrzcie tylko na jego twarz, zobaczcie jak on wygląda, a jak wyglądam ja!Jeszcze runda-dwie i mogłem go znokautować - mówił Miszkiń komentując na gorąco wynik pierwszego starcia.

Trener Miszkinia Fiodor Łapin, architekt sportowych sukcesów dwukrotnego mistrza świata Krzysztofa "Diablo" Włodarczyka, opinię swojego podopiecznego podziela tylko częściowo. - Faktycznie gdyby walka potrwała dłużej, może Maciek mógłby wygrać przez nokaut, ale wydaje mi się, że w pierwszej walce Maćkowi bardziej niż czasu zabrakło ringowego doświadczenia, sposobu na to, by wykończyć zamroczonego rywala. Pracowaliśmy teraz także nad tym elementem - zdradza szkoleniowiec bokserskiej grupy Sferis KnockOut Promotions.

Głażewski kilka miesięcy po zwycięskiej walce z Miszkiniem stanął przed szansą zdobycia tytułu mistrza świata prestiżowej federacji WBA, jednak potężnie bijący Niemiec Juergen Braehmer rozwiał marzenia białostoczanina już w pierwszej rundzie. - Nie chcę już wracać do tamtej walki - zaznacza "Głaz". - Zawiodłem siebie i fanów, ale jestem zdania, że co mnie nie zabije, to mnie wzmocni. Teraz przede mną pojedynek z Maćkiem Miszkiniem i tym razem chcę go wygrać w taki sposób, by ani jego kibice ani on sam nie mieli żadnych wątpliwości co do werdyktu.

Nie mniej emocji niż w boju Głażewskiego z Miszkiniem czeka widzów w innym starciu legionowskiej gali, w którym rękawice skrzyżują niepokonany na zawodowych ringach Kamil Szeremeta i były mistrz Europy Rafał Jackiewicz. Szeremeta to zawodnik wagi średniej, Jackiewicz największe sukcesy osiągał boksując dwie kategorie niżej, jednak jak zapewnia, 18 kwietnia decydujące znaczenie będzie miała nie siła a szybkość i technika bokserska.

- Szeremeta nie ma nic poza siłą, a i ta nie zda mu się na wiele, jeśli będzie pruł ciosami powietrze. Ja będę go bił i trafiał, po protu go zbiję - zapowiada popularny "Wojownik".

- Nie interesuje mnie, co gada ten człowiek. On nie istnieje w moim życiu i nie będzie istniał po tym, co zrobię z nim w Legionowie. W tej chwili jest dla mnie tylko przeszkodą, którą muszę pokonać, by spełnić swoje ambicje sportowe - ripostuje Szeremeta, który do walki z Jackiewiczem szykował się w Nowym Jorku, sparując między innymi z mistrzem świata Danielem Jacobsem.

- No i dobrze, niech sparuje z mistrzami, oni go tam rozbiją, a ja poprawię w Legionowie, może wyciągnie z tego jakąś nauczkę na przyszłość - komentuje uszczypliwie Jackiewicz.

Podczas gali w Legionowie w ringu zaprezentuje się także wracający między liny po szokującym zwycięstwie nad Dawidem Kosteckim Andrzej Sołdra, który spotka się z Ghanijczykiem Thomasem Awinbono. Wystąpi ponadto dwójka bardzo utalentowanych zawodników z Ukrainy - brązowa medalistka mistrzostw Europy Sasha Sidorenko i zdobywca pasa WBA Continental kategorii super półśredniej Artiom Karpiec.

Źródło artykułu: