Szpilka był murowanym faworytem tego starcia, a różnica klas była widoczna już od pierwszej rundy. 38-letni Quezada przyleciał do "Wietrznego Miasta" wyłącznie po wypłatę, skupiał się tylko na obronie pozbawionej w dodatku pracy nóg i jakiejkolwiek dynamiki. Polak w końcówce premierowej odsłony przyśpieszył, bił z luzem i wyraźnie dominował.
[ad=rectangle]
Quezada przegrał pięć ostatnich pojedynków i było pewne, że prędko z tego dołka nie wyjdzie. "Szpila" aktywnie pracował prawą ręką, zaskakiwał go mocnym lewym na dół i co istotne, spokojnie czekał na rozwój wydarzeń. 26-latek nie zamierzał się podpalać, powoli polując na efektowny finisz. Nie miał jednak tej okazji, bo "Manny" poddał się po trzecim starciu, zostając w swoim narożniku.
Dla Szpilki był to drugi występ pod skrzydłami nowego trenera, Ronniego Shieldsa. W kwietniu duet ten błyskawicznie rozmontował Tysona Cobba. Wiemy na pewno, że czas na zdecydowanie poważniejsze wyzwania i oponentów, którzy będą chcieli postawić opór i dadzą bezcenne na zawodowstwie doświadczenie.
#dziejesiewsporcie: Bokser na emeryturze dał nauczkę napastnikom
Źródło: sport.wp.pl