Swój akces do starcia z Mayweatherem Juniorem (48-0, 26 KO) zgłasza Anthony Mundine (47-6, 27 KO), który profesjonalnie boksuje od piętnastu lat, ale wcześniej zajmował się z powodzeniem rugby. I sukcesy miał nieprzeciętne - był najlepiej opłacanym zawodnikiem National Rugby League, reprezentował barwy cenionego klubu St George Dragons. Dodajmy, że w Australii ta dyscyplina cieszy się ogromną popularnością, a z tego kraju wywodzi się Mundine. "The Man" wystosował list otwarty do "Pięknisia", zapraszając gwiazdę światowego boksu do konfrontacji. Wydźwięk byłby tym większy, że we wrześniu Floyd ma definitywnie rozstać się z boksem, wyrównując rekord wspominanego do dziś Rocky'ego Marciano (49-0, 43 KO).
- Jestem najlepszym niekoronowanym zawodnikiem wszech czasów (sprawdź moje dokonania). Byłem wielką gwiazdą rugby, zanim rzuciłem tę dyscyplinę z pobudek rasistowskich i politycznych.
- Nie miałem żadnej kariery amatorskiej, ale chciałem zostać mistrzem świata. Od początku walczyłem z rywalami o wiele bardziej doświadczonymi, poniosłem 6 porażek w 53 startach. Jestem przekonany, że mentalnie dorosłem do tego, by pokonać każdego. Mam w sobie charyzmę, ekstrawagancję, artyzm, wybuchową fizyczność i duszę wojownika.
- To byłaby konfrontacja z szansami 50 na 50. Najlepszy atleta vs najlepszy zawodnik? Obaj mamy szybkie nogi, szybkie ręce i... szybkie usta (śmiech). Pochodzę z Kraju Kangurów, zróbmy to! - czytamy w liście otwartym.
Królowie Pay-Per-View
Mundine podobnie jak słynny Amerykanin może szczycić się mianem króla sprzedaży pakietów Pay-Per-View, ale w wymiarze lokalnym. Potyczka z Dannym Greenem z 2006 roku pozostaje do tej pory rekordem przyłączy PPV w historii australijskiego boksu. W dodatku, na żywo na stadionie Aussie popisy gwiazd z Antypodów oglądało 37 tysięcy widzów. Przychody szacowano na około 20 milionów dolarów, co stanowiło w tym regionie absolutny ewenement.
[ad=rectangle]
Globalnie numerem jeden pozostaje oczywiście Mayweather, który za walkę z Mannym Pacquiao zarobił co najmniej 150 milionów dolarów, choć nieoficjalne plotki mówią nawet o gaży wynoszącej ćwierć miliarda. Rywalizacja z Saulem Alvarezem z 2013 roku wygenerowało sprzedaż PPV w liczbie 2,2 mln przekazów, co miało przynieść Floydowi zysk rzędu 100 milionów "zielonych".
Kręte losy "The Mana"
Ostatnią ringową passę Mundine'a można opisać wyświechtanym sloganem - walczył w kratkę. W 2011 roku pokonał Rigoberto Alvareza, notabene brata Saula "Canelo", zdobywając tytuł tymczasowego czempiona WBA w wadze super półśredniej. Dwa lata później przyszedł kryzysowy moment i porażka z rodakiem Danielem Gealeem. Następnie był bój z cyklu "wóz albo przewóz" i triumf nad legendarnym, choć mocno wypalonym Shanem Mosleyem.
Gdy wydawało się, że wszystko zmierza w dobrą stronę, to Mundine dostał srogą lekcję boksu od Joshuy Clottey'a. Z pomocą sędziów (kontrowersyjny werdykt) uciekł spod gilotyny w listopadzie ubiegłego roku, zwyciężając niepokonanego Białorusina Siergieja Rabczenkę. Dzięki temu zgarnął pas WBC Silver w dywizji super półśredniej, co spowodowało skok na rankingi. Australijczyk zajmuje czwarte miejsce według World Boxing Council i WBA, zaś piąte w zestawieniu IBF. W latach wcześniejszych zgromadził pełnoprawne pasy mistrza świata WBA w kategorii super średniej i IBO w średniej. Jednak jak się to ma do osiągnięć Mayweathera? Nijak, bowiem ten zdominował pięć różnych dywizji, według prestiżowej "Biblii Boksu" wybierany był najlepszym pięściarzem świata i dzisiaj uznawany jest za zdecydowanie najlepszego w swoim fachu.
Wyścig o wielką stawkę
Grono chętnych do podjęcia rękawicy z "Money'em" jest wielu, swojej szansy głośno domagali się m.in. Danny Garcia, Keith Thurman i Amir Khan. Jedno jest pewne - obóz króla nie będzie w stanie zorganizować większego sportowego i medialnego wydarzenia od majowego pojedynku z "Pac Manem". Czy więc sam Mayweather na siłę rozgląda się za potencjalnie groźnymi oponentami, ale bez tak wielkich nazwisk? Wygląda na to, że niekoniecznie. Ekscentryczny bokser w wywiadzie dla zaprzyjaźnionej witryny FightHype.com przyznał, że na tym etapie kariery interesuje go bój z kimś nie będącym na samym szczycie. Dwa wymienione nazwiska wprawiły w osłupienie nawet mocno zorientowanych kibiców, Andre Berto i Karim Mayfield. Żaden z nich nie jest wielkim magnesem i wątpliwe, by te kandydatury rozpaliły serca i umysły fanów. W czym lepszy byłby Mundine? Zaktywizowałby rynek australijski, który bywa powściągliwy w swoich miłostkach, ale kocha boks.