Niepokonany Szeremeta (13-0, 2 KO) spotkał na swojej drodze Artema Karpeca (21-1, 6 KO), który kilka lat temu był wysoko notowany w światowych rankingach, a do występu na gali "Power Punch" przygotowywał się pod czujnym okiem Wiaczesława Senczenki. Były mistrz świata i pogromca Ricky'ego Hattona nie zdołał jednak wykrzesać z Ukraińca wielkiej woli walki, a jego podopieczny stawiał opór białostocczaninowi jedynie przez trzy rundy.
Od czwartej odsłony uwidoczniła się przewaga Szeremety, który coraz odważniej wchodził do półdystansu i przełamywał Karpeca. Ten był porozbijany, miał pęknięty łuk brwiowy i w obawie przed kolejnymi obrażeniami poddał się i nie wyszedł do szóstej odsłony.
Po dziesięciomiesięcznej przerwie spowodowanej rozległą kontuzją nogi do ringu powrócił Andrzej Sołdra (12-2-1, 5 KO). Sądeczanin na dystansie sześciu rund rozprawił się z ambitnym Sebastianem Skrzypczyńskim (11-13-2, 5 KO), przełamując tym samym legionowską klątwę. "Rzeźnik" w hali Arena wygrał po raz pierwszy, a był to jego trzeci start. Najwięcej dyskusji wzbudził sędziowski werdykt, bowiem był niejednogłośny - jeden z arbitrów niespodziewanie wypunktował zwycięstwo Skrzypczyńskiego, dwóch pozostałych wskazało triumf Sołdry.
Udanie debiutowali Przemysław Zyśk (1-0, 1 KO) i Jordan Kuliński (1-0, 1 KO). Pierwszy z nich przełamał Kamila Wybrańca (3-1, 3 KO) w trzecim starciu, choć "czasówką" pachniało już wcześniej. Z kolei Kuliński z łatwością zastopował zupełnie nieprzygotowanego Niemca Dennisa Kronemanna, który był aż pięciokrotnie liczony.
"Ciężki" Siergiej Werwejko (1-0, 1 KO) nie miał żadnych problemów z obiciem Dawida Styki (0-5), a autorem małej niespodzianki był Mateusz Gątek (4-5), powstrzymując Artura Nawrockiego (1-1).
Kuttin o Stochu: potrzebujemy takich momentów, żeby...
Źródło: TVP S.A.