Michał Cieślak zaczął spokojniej niż zwykle, nie śpieszył się z huraganowymi atakami, a pierwszy szturm przepuścił w końcówce pierwszej rundy. Rosjanin okazał się trudnym rywalem, nie ustawiał się frontalnie w kierunku Polaka, ograniczając strefę trafienia.
W trzeciej rundzie radomianin trafił prawym na czoło, dołożył podbródkowy, a oponent i tak stał niewzruszony. Przewaga była po stronie naszego reprezentanta, agresywnego i zdecydowanego w ofensywnych poczynaniach.
Kubicz krzywdy Cieślakowi nie robił, ale imponował odważną, i co ważniejsze skuteczną, defensywą. Kryzys dopadł go dopiero w piątej rundzie, gdy nadział się na kontrę podopiecznego Adama Jabłońskiego i na przerwę do narożnika wracał o miękkich nogach.
Jak przyznał sam Cieślak, na siłę szukał nokautu i dlatego nie mógł wykończyć pięściarza zza naszej wschodniej granicy. Mimo to, dopisał do rekordu kolejny triumf przed czasem, bowiem Kubicz doznał kontuzji po rozcięciu głowami w dziewiątej rundzie i nie mógł kontynuować pojedynku. Arbiter Włodzimierz Kromka po konsultacji z lekarzem zastopował potyczkę, ogłaszając zwycięstwo Cieślaka przez techniczny nokaut.
ZOBACZ WIDEO Izu Ugonoh: trenuję zagranicą, bo miałem dość narzekania (źródło TVP)
{"id":"","title":""}