[tag=5870]
Przemysław Saleta[/tag] sportom walki poświęcił całą karierę. Zaczynał od kick-boxingu, potem przeszedł do boksu, gdzie zdobył mistrzostwo Europy. Porzucił rękawice bokserskie na rzecz MMA, gdzie odniósł tylko jedno zwycięstwo. Na koniec wrócił do szermierki na pięści i po zwycięstwie nad Andrzejem Gołotą przegrał z Tomaszem Adamkiem i zakończył karierę.
Dziś 49-latek przygląda się swojej dyscyplinie z boku i jest ekspertem. Z niepokojem obserwuje, dokąd zmierza polska waga ciężka. Na pytanie, w jakim stanie jest królewska kategoria, odpowiada bez zastanowienia.
- W fatalnym, bo jedynym pięściarzem z jakimiś perspektywami jest Adam Kownacki. Ci, którzy uważali, że są najlepsi, czyli Artur Szpilka i Krzysztof Zimnoch, zostali rozjechani w ostatnich walkach i nie wiadomo, czy będą w stanie się odbudować. Mariusz Wach, mówiąc żartem, nie wiem, czy jeszcze żyje. Izu Ugonoh też jest po przegranej, jego kariera znalazła się w fazie zawieszenia. Generalnie problem z polskim pięściarzami jest taki, że żaden nie ma swojego stylu - przyznaje Saleta w rozmowie z pogongu.wordpress.com.
Niedawno największą nadzieją kibiców był Artur Szpilka, który zapowiadał się obiecująca. Pięściarz z Wieliczki doznał jednak dwóch porażek przed czasem. Saleta twierdzi, że "Szpila" sam jest sobie winny.
- Swój styl miał Szpilka, ale moim zdaniem przegrał z własnym ego. Po porażce z Wilderem powinien stoczyć 1-2 łatwe, mało płatne walki, żeby się odbudować, ale on szukał kasy i uważał, że jest gotowy na duże pojedynki. Nie ocenił realnie swoich możliwości. Było widać, że nokaut z rąk Wildera został w jego głowie. Artur jest bardzo charakternym zawodnikiem, gdy lądował na deskach w walkach z Mollo, to wstawał i wygrywał przez nokaut. A w pojedynku z Kownackim wydaje mi się, że dopadło go przerażenie - ocenia były bokser.
ZOBACZ WIDEO "Władze Legii nie mają jaj". Dziennikarze WP SportoweFakty komentują zwolnienie Jacka Magiery