Sprzeczka byłych pięściarzy. Konflikt rozwiążą w ringu. Jeden ma 62, a drugi... 72 lata

30 września w Chojnicach odbędzie się nietypowa, na skalę kraju, walka bokserska. Pojedynek, zupełnie na poważnie, stoczą 72-letni Kazimierz Poteracki oraz 62-letni Bogdan Gruchała.

Dawid Góra
Dawid Góra
Bogdan Gruchała i Kazimierz Poteracki Materiały prasowe / Chojnice.com / Na zdjęciu: Bogdan Gruchała i Kazimierz Poteracki

Galę zorganizował Marcin Gruchała, pięciokrotny mistrz Polski, syn Bogdana. W ten sposób chce uczcić dziesięciolecie Boxing Team Chojnice. Zwycięzca walki w hali Centrum Parku odbierze puchar ufundowany przez burmistrza Arseniusza Finstera. Imprezę wsparło miasto. Podczas wydarzenia odbędzie się licytacja gadżetów i pamiątek bokserskich. Całkowity dochód trafi do jednej z rodzin poszkodowanych podczas sierpniowej nawałnicy. Gala rozpocznie się o godzinie 18.

Dmuchamy, chuchamy i... ryzykujemy

- Chcemy pokazać młodym, że powinni doceniać starszych. Mają okazję zobaczyć, jak trenują 70- czy 50-latkowie. Nie mają takich predyspozycji, jak 20-latkowie, ale posiadają dyscyplinę, dbają o siebie, jeżdżą do komór kriogenicznych. Ja sam patrzę na nich z otwartą buzią. Już wiem, dlaczego mieliśmy w tamtych latach mistrzów olimpijskich, a teraz jest o nich tak trudno - nie ukrywa Marcin Gruchała z Gruchała Team.

Walka jest rozłożona na trzy rundy po półtorej minuty. Były pięściarz podkreśla, że dba o kondycję zawodników, jednak szybko dodaje, że jest to również ryzyko. - Dmuchamy i chuchamy, aby wszystko było w porządku. Jesteśmy po sparingach. Kto nie ryzykuje, ten nie pije szampana. Myślę, że wszystko będzie dobrze. Są w formie, zostali przebadani.

Podczas gali będą walczyć także młodsi zawodnicy. 60-, 50-latkowie, aż do... 7-latków. Gruchała zaznacza, że walka najmłodszych będzie niepunktowana i ma stanowić raczej zabawę.

Przygotowania do pojedynku można zobaczyć na nagraniu Chojnice TV

Jeszcze bym ci grubasku tego, tego

Kazimierz Poteracki słynie z wielkiej ambicji, pewności siebie, współpracował z kadrą narodową. Odbył około 150 pojedynków, wywalczył rozmaite lokalne sukcesy. Bogdana Gruchałę, jak twierdzi jego syn, charakteryzuje spokój i szacunek do zawodników. Odbył 96 pojedynków, 78 wygrał przed czasem.

ZOBACZ WIDEO "Klatka po klatce" #10: najlepsze akcje minionego weekendu - od miejsca 5. do 1. (wideo)
Panowie mają różne zdania na temat przyczyn, dla których jest organizowana walka. - Oni się znają od bardzo dawna. Zaczęła się między nimi dyskusja, kto jest lepszy. To było wiele lat temu, na przyjęciu mojej córki. Mówili, że nie wyobrażaliby sobie porażki z tym drugim. Żona powiedziała do mnie: "doprowadź do walki, bo ja ich nie mogę słuchać". Mamy w mieście dwóch najlepszych pięściarzy i nikt nie wie, który jest lepszy. Pomyślałem - jeśli podołają treningom i przejdą badania, to podejmę wyzwanie - wyjaśnia szef Gruchała Team.

- To były niedomówienia - tłumaczy już Kazimierz Poteracki. - Chcieliśmy sprawdzić, na ile nas stać samych, bez kibiców. Potem jednak Marcin wykorzystał pomysł. Stwierdził, że skoro mogą być widzowie, to warto to zorganizować w ten sposób.

Nieco inaczej sprawę przedstawia Bogdan Gruchała. - Wyszedłem z przyjęcia, a Kazimierz mi powiedział: "jeszcze bym ci grubasku tego, tego". Odpowiedziałem z wyrzutem: "mnie?!". Stwierdziłem, że przecież nigdy mi nie dał rady na sparingach. Syn podchwycił tę dyskusję i zorganizował galę. Od półtora miesiąca ostro trenuję.

Pobił zawodnika młodszego o 30 lat

72-letni pięściarz nie chce deklarować, że wygra walkę. Przypomina, że wystarczy jeden cios i konfrontacja może skończyć się szybko. Dodaje, że tutaj nie potrzeba znakomitej kondycji, żadnej roli nie grają także pieniądze, bo to nie starcie o mistrzostwo świata. Zaznacza, że będzie boksować dla zabawy, ale bez żadnej umowy.

- Ostatnią walkę stoczyłem w 2002 roku. Była pokazowa. W Chojnicach walczyłem z reprezentantem Polski, który był młodszy ode mnie o 30 lat i wygrałem na punkty - wspomina Kazimierz Poteracki.

Wyznaje jednak, że prawdopodobnie do ringu więcej nie wejdzie.

Wycofał się z boksu, bo było mu żal przeciwników

Bogdan Gruchała zawsze prowadził aktywny tryb życia, jednak ostatnią walkę stoczył ponad 30 lat temu. Mimo tego, przegranej nie bierze pod uwagę. - Gdybym miał obawę, że poniosę porażkę, nigdy nie wychodziłbym do ringu. Czy Chojniczanka wystawiłaby trampkarzy wiedząc, że jedzie na mecz z Legią? Nie! Walczy się do końca. Takiego charakteru nauczyłem też moich synów. Najgorsze będzie, jeśli poniosę porażkę. Wstyd, nie wiem, jakbym to zniósł. Ale możliwe, że będę walczyć znowu. Mam na swoim koncie 96 pojedynków i chciałbym dotrzeć do setki.

Trzy ostatnie konfrontacje wygrał przez nokaut. Jeden z jego rywali leżał na deskach przez pół godziny. - Żal mi go było. Pomyślałem: "Bogdan, a jeśli ciebie kiedyś spotka coś takiego?". Trudno patrzy się na przeciwnika, kiedy ten obolały charczy i nie może złapać oddechu. Przestraszyłem się. Wiedziałem, że muszę z tym skończyć. Trzeba było zająć się dziećmi.

Polityczny spór rozstrzygnęli w ringu

Sobotnia gala nie będzie pierwszą, która rozbudziła w mieszkańcach Chojnic szczególne emocje. 10 lat temu w ringu stanęło dwóch... radnych - Andrzej Mielke i Mariusz Paluch. Mocno różnili się poglądami, nie przepadali za sobą. - Mieli nawet dwie sprawy w sądzie. Walka pozwoliła osiągnąć cel, który sobie postawiliśmy - panowie się pogodzili. Dziś są serdecznymi kolegami i podczas walki w sobotę będą wręczać nagrody wraz z burmistrzem - mówi Marcin Gruchała.

Walka była szybka, podobała się widowni. Ogłoszono remis. Radni-pięściarze-amatorzy umówili się na piwo.

Czy poszedłbyś na walkę nestorów boksu, gdyby organizowano ją w twojej okolicy?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×