Polscy pięściarze zaczęli zdawać sobie sprawę, że w MMA mogą lepiej zarobić niż w boksie. Dlatego coraz więcej pojawia się ochotników, którzy niebawem planują zamienić ring na klatkę. Swego czasu głośno było o zmianie dyscypliny przez Krzysztofa Włodarczyka. Na taki krok jest gotowy także Artur Szpilka, ale dopiero za kilka lat. Z kolei kilka dni temu Mateusz Masternak zgłosił się do federacji KSW. Na tym jednak nie koniec.
Do długiej listy dołączył właśnie Krzysztof Zimnoch. Pięściarz z Białegostoku skomplikował swoją sytuację w boksie po ostatniej porażce z Joeyem Abellem. 34-latek chcąc dostać głośną i dobrze opłaconą walkę, znowu musiałby wygrać kilka pojedynków z mniej znanymi rywalami. Pewnie dlatego w jego głowie pojawiła się myśl o MMA. - Po ostatniej walce ciężko było się podnieść, ale już jestem. Wróciłem do treningów, ale bardzo możliwe, że następnym razem zobaczycie mnie w klatce. Obecnie często chodzę na zapasy i treningi MMA - cytuje Zimnocha portal ringpolska.pl.
Okazuje się, że pięściarz nie jest całkowitym żółtodziobem w mieszanych sztukach walki. Pierwszy szlify zbierał w młodości, ale ostatecznie wszystko postawił na boks. - Tak naprawdę całe dzieciństwo uprawiałem MMA ze swoimi braćmi i starszym o kilka lat wujkiem - zdradza.
Menedżerem Zimnocha jest Tomasz Babiloński, co nie jest bez znaczenia, bo on także ostatnio coraz odważniej stawia na MMA. Kilka dni temu w Legionowie zorganizował galę Babilon MMA 2.
ZOBACZ WIDEO Kołecki odsłonił kulisy niesamowitej walki na Babilon MMA 2