Po blisko dwuletniej przerwie Krzysztof Głowacki powrócił na ring. W sobotę zmierzył się o pas mistrzowski federacji WBO z Lawrencem Okoliem. Polak został znokautowany w szóstej rundzie.
Trener Polaka, Fiodor Łapin, przyznał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym", że po jego podopiecznym nie było widać tak długiej przerwy podczas sparingów. Im bliżej było walki, tym jego forma rosła.
- Niespodziewanie zabrakło Krzyśkowi agresji. Takiej, która pasuje do jego stylu. Nastawialiśmy się nawet, że pierwsza akcja nie wejdzie ze względu na różnicę w warunkach fizycznych, ale cały czas przerabialiśmy akcje powtórne. Takie, które prowadzą do zwarcia i pozwolą w szarpaninie szukać ciosów na dół - tłumaczył Łapin.
ZOBACZ WIDEO: Kto będzie kolejnym rywalem Mameda Chalidowa? Wielkie nazwiska w głowach włodarzy KSW
Dodał także, że zaraz po walce rozmawiał z Krzysztofem Głowackim, którzy przyznał, że nie mógł poradzić sobie z ustawieniem rywala.
Fiodor Łapin podkreślił, że w boksie dzieją się różne rzeczy i na tę chwilę trudno ocenić, w którą stronę pójdzie Głowacki - czy będzie jeszcze w stanie walczyć na mistrzowskim poziomie, czy też jego czas już minął.
- Tego teraz ja ani Krzysiek nie potrafimy powiedzieć. Ani tym bardziej nikt inny - zakończył szkoleniowiec.
Czytaj także:
- "Wstydźcie się". Narzeczona broni Krzysztofa Głowackiego po krytycznych wpisach w sieci
- Krzysztof Głowacki pozbierał się po porażce. Jest pierwszy komentarz pięściarza