Złamał szczękę byłej partnerce. Zapadł wyrok
Ona opuściła salę w milczeniu, on zalał się łzami szczęścia. Zawodowy bokser, który brutalnie pobił swoją partnerkę, nie trafi finalnie do więzienia. Zamiast odsiadki będzie grzywna.
Kobieta została przetransportowana do szpitala, gdzie przeszła natychmiastową operację. Schwarzowi groziło nawet 10 lat pozbawienia wolności.
We wtorek zapadł wyrok i bokser może odetchnąć z ulga. W sądzie okręgowym Burg pod Magdeburgiem po pięciogodzinnej rozprawie usłyszał, że musi zapłacić jedynie grzywnę w wysokości 2,5 tysiąca euro.
- Po obu stronach doszło do niewłaściwego postępowania - przyznał sędzia Winfried Leopold cytowany przez rnd.de.
Skąd takie słowa? Całe zajście miało rozpocząć się od kłótni pomiędzy byłą dziewczyną Schwarza a jego obecną żoną. 27-latek wkroczył zdecydowanie i finał okazał się fatalny w skutkach dla jego "ex".
Jak sędzia Lepolod argumentował decyzję? Przyznał, że nie było dowodów na to, że uraz, jakiego doznała, zagrażał życiu poszkodowanej. - Oświadczenia złożone na rozprawie głównej nie są do tego wystarczające - przyznał.
Dodatkowo wziął pod uwagę fakt, że "była" Schwarza po tym, jak ten ją odepchnął pod pizzerią, pobiegła za nim do samochodu. - Nie potrafiła wyjaśnić, dlaczego za nim poszła - dodał sędzia, który przyznał, że poszkodowana "spór" chciała zakończyć "na własnych warunkach".
- Mój klient od początku żałował tego urazu - powiedział prawnik Schwarza Stefan Conen. - Moim zdaniem doszło do aktu samoobrony, ponieważ mój klient siedział w swoim Range Roverze i nie miał dokąd pójść. Ten wnioskował o uniewinnienie boksera.
Zobacz także:
Nowe informacje ws. Artura Walczaka
Potężny nokaut w wykonaniu mistrza świata. Sędzia musiał przerwać walkę