Męska drużyna w składzie Konrad Stych (skip), Krzysztof Domin, Marcin Ciemiński, Bartosz Łobaza i Maksym Grzelka, pod okiem czeskiego trenera Jakuba Baresa, przeszła trudną drogę w turnieju w Oestersund.
Po fazie grupowej zakończonej bilansem 5-2 Polacy pokonali w ćwierćfinale Turcję (5-4) i w półfinale Irlandię (7-3), co zapewniło im zarówno miejsce w finale, jak i awans do grupy A. W finale ulegli jednak Danii 2-5.
- Ciężka praca w okresie przygotowawczym przyniosła efekt w idealnym momencie - podkreślił Krzysztof Domin, cytowany przez PFKC.
Srebrny medal oznacza także udział w turnieju prekwalifikacyjnym do Zimowych Igrzysk Olimpijskich w 2026 roku oraz drugi w historii awans polskich curlerów do grupy A (poprzedni w 2017 roku).
ZOBACZ WIDEO: Aż trudno uwierzyć, że ma 41 lat. Była gwiazda wciąż w formie
Żeńska ekipa, w której zagrały Aneta Lipińska, Magdalena Kołodziej, Ewa Nogły, Marta Leszczyńska i Julia Dyderska, powtórzyła ubiegłoroczny sukces, zdobywając brązowy medal. Polki zakończyły rozgrywki grupowe z bilansem 6-3, jednak w półfinale przegrały z Czechami (6-9). W meczu o trzecie miejsce pokonały Holandię 11-4.
Dwa medale zdobyte w Oestersund są historycznym osiągnięciem polskiego curlingu. W tym samym czasie w grupie A triumfowały Szwajcarki, a mężczyźni z Niemiec odzyskali tytuł po 20 latach. Sukces Polaków daje nadzieję na dalszy rozwój tej dyscypliny w kraju.