Turnieje z cyklu Players Championship to zawody nietelewizyjne, które rozgrywane są bez udziału publiczności. Organizowane są w ramach PDC Pro Tour dla 128 posiadaczy karty PDC (Professional Darts Cooperation) oraz tych darterów, którzy jeszcze jej nie mają, ale wyróżniają się w niższych seriach.
Triumf Radosława Szagańskiego śmiało można nazwać niespodzianką. W ostatnim czasie nie osiągał on wyników mogących wskazywać na to, że odniesie zwycięstwo w Players Championship. I już w pierwszej rundzie Polak miał sporo kłopotów w meczu z Francuzem Jacquesem Labre. Najpierw przegrał lega, którego zaczynał, później doprowadził do remisu 3-3, by przy prowadzeniu 5-3 dać się dogonić. Udało mu się jednak zwyciężyć 6-5 i awansować dalej.
A na drodze do finału Szagański pokonał kilku graczy światowej klasy - kolejno Dimitri Van Den Bergha (6-2), Jonny'ego Claytona (6-4) i Ryana Joyce'a (6-4), co dało mu już miejsce w ćwierćfinale. Tu pewnie pokonał Holendra Maika Kuivenhovena (6-1), a w półfinale trafił na Niemca Ricardo Pietreczko, który tydzień wcześniej popisał się świetną dyspozycją wygrywając turniej German Darts Championship.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piłkarskie umiejętności Sabalenki
Polak wygrał 7-3 bez większych kłopotów i zameldował się w finale, gdzie przyszło mu zmierzyć się z Anglikiem Connorem Scuttem. Szagański w rywalizacji do ośmiu wygranych legów przegrywał 2-4, ale w jedenastym legu zanotował imponujący finisz ze 142 punktów na podwójnej 11 i to dodało mu skrzydeł. Do końca spotkania rywal zdołał wygrać już tylko jedną partię.
- Szczerze mówiąc, nie powinno być mnie tutaj, patrząc na to, co wydarzyło się w pierwszym meczu dnia z Jacquesem (Labre - przyp. red.), który miał cztery lotki meczowe, ale taki właśnie jest dart. Czasem potrzebujesz szczęścia i ono właśnie uśmiechnęło się do mnie. Zwycięstwo w tym miejscu znaczy dla mnie naprawdę wiele. Nie mam słów, by opisać, jak się czuję - mówił na gorąco po finale Radosław Szagański.
A radość ta jest co najmniej podwójna, bo po pierwsze Polak jest już niemal pewien gry w Players Championship Finals, a po drugie za zwycięstwo w finale zarobił 12 tysięcy funtów, co przekłada się na silną pozycję w rankingu Pro Tour Order of Merit. To właśnie na jego podstawie najlepszych 32 darterów kwalifikuje się na Mistrzostwa Świata, które w grudniu tradycyjnie rozpoczną się w Alexandra Palace w Londynie. A Szagański jest tam aktualnie siedemnasty.
Radosław Szagański to drugi w historii polski zwycięzca turnieju Players Championship. Wcześniej tej sztuki - dziewięciokrotnie - dokonał Krzysztof Ratajski, który podczas piątkowych zawodów odpadł w I rundzie z Holendrem Vincentem van der Voortem przegrywając 3-6. "Polski Orzeł" wygrał w tym roku Players Championship 9 w Wigan rozgrywany w kwietniu.
Czytaj też: Nie żyje Toon Greebe. Największy sukces świętował w Polsce