Atak nożownika w Andrychowie. Polska nadzieja enduro w szpitalu

Zdjęcie okładkowe artykułu: Facebook / NaughtyRiders / Na zdjęciu: motocykl Franka Dubaniowskiego po ataku
Facebook / NaughtyRiders / Na zdjęciu: motocykl Franka Dubaniowskiego po ataku
zdjęcie autora artykułu

Do mrożących krew w żyłach scen doszło w Andrychowie, gdzie ok. 40-letni mężczyzna rzucił się z nożem na motocyklistów. W zdarzeniu ucierpiał Franek Dubaniowski - polska nadzieja enduro. Stracił on wiele krwi, ale lekarzom udało się go uratować.

W tym artykule dowiesz się o:

Linki zastawiane w polskich lasach na motocyklistów czy quadowców, które potrafią doprowadzić do tragedii, nikogo już nie dziwią. Mimo licznych apeli straży leśnej, pojawiają się kolejni śmiałkowie, którzy chcą wymierzyć "sprawiedliwość" niszczycielom przyrody. Jednak to, co w niedzielę wydarzyło się w Andrychowie w województwie małopolskim, mrozi krew w żyłach.

Franek Dubaniowski wraz z ojcem wybrał się na treningową trasę po okolicy. W pewnym momencie obaj zatrzymali się przy leśnej drodze, aby przepuścić mężczyznę spacerującego z psem.

Nie chcieli żadnych kłopotów. Tymczasem, gdy spacerowicz przechodził obok starszego z motocyklistów, rzucił się na niego z rękami. W tym momencie Dubaniowski rzucił się na pomoc ojcu. Zostawił motocykl i chciał rozdzielić obie strony, podczas gdy napastnik wyciągnął nóż. Zaczął nim uderzać na oślep, celując w okolice klatki piersiowej.

Na szczęście młody motocyklista zasłonił się ręką i tylko dzięki temu udało się uniknąć najgorszego. Została ona jednak mocno pocięta, uszkodzeniu uległ nerw i konieczna była skomplikowana operacja. Atak nożownika przerwał ojciec Dubaniowskiego, który zdołał się uwolnić i obezwładnił krewkiego mężczyznę.

Dubaniowski, mimo mocno pociętej ręki i lejącej się krwi, zdołał wsiąść na motocykl i odjechał od miejsca zdarzenia. Po chwili jednak zasłabł i wywrócił się. Nie mógł jednak od razu liczyć na pomoc ojca, bo na miejscu zdarzenia pojawił się też leśniczy. Ten zatrzymał jedną osobę... ojca motocyklisty, a nie nożownika. Wszystko pod zarzutem popełnienia przestępstwa, jakim jest wjazd do lasu na motocyklu. I to w sytuacji, gdy liczyła się każda minuta, bo Dubaniowski tracił krew i potrzebował pomocy.

Zatrzymanie przez leśniczego doprowadziło do tego, że przez ok. kwadrans Dubaniowski był pozbawiony pomocy i dalej tracił krew. Na szczęście z pomocą przyszli ludzie spacerujący wokół Pańskiej Góry w Andrychowie, którzy wezwali karetkę. Ojciec, po uwolnieniu się od leśniczego, był w stanie odszukać syna i założyć mu tymczasowy opatrunek.

Dubaniowski trafił do szpitala w stanie ciężkim - głównie z powodu sporej utraty krwi. Na szczęście przeprowadzona u niego operacja zakończyła się sukcesem. "Dziękuję za wszystkie wiadomości! Nie mam siły odpisywać, jestem już pozszywany, będzie dobrze" - oznajmił krótko na swoim Facebooku polski motocyklista.

Franek Dubaniowski to postać coraz lepiej znana w polskim świecie enduro. Na co dzień mieszka w Andrychowie i można go było zobaczyć m.in. na Red Bull 111 Megawatt, jeden z największych imprez enduro na świecie, rozgrywanej na terenie kopalni PGE w Kleszczowie. Niedawno brał też udział w Enduro Lidze, która ma wyłonić następców Tadeusza Błażusiaka - polskiego mistrza enduro.

Czytaj także: Russell bez gwarancji na transfer Robert Kubica odsłonił tajniki swojej pracy

Źródło artykułu:
Komentarze (3)
Mistrz z Lublina
23.11.2020
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Nitro8 DOKŁADNIE! artykuł mega nierzetelny, w ogóle nie powinien się pojawić na portalu sportowym - gdzie relacja drugiej strony? a może WIELKA nadzieja polskiego enduro spłoszyła psa albo wręc Czytaj całość